Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA SPÓŹNIENIE WSZYTKO WYJAŚNIĘ W NOTCE POD ROZDZIAŁEM...A NARAZIE MIŁEGO CZYTANIA.
Po raz czwarty próbowałam wydostać się z silnych ramion Harrego,tak aby go nie wybudzić.Cały czas pamiętałam jego duże,miękkie...czarne...skrzydła.Pamiętam jak sprawiał i przyjemność,pomimo moich bezsensownych protestów.
Aktualnie leżałam obok Harry'egoo,który oplatał mnie każdą możliwą częścią ciała.Ramiona oplecione wokół mojego brzucha naprężały się przy każdym wdechu chłopaka,nogi splątane razem na moich biodrach zacieśniały swój uścisk przy każdym moim ruchu.Jego głowa spokojnie leżała na mojej klatce piersiowej .Małe pochrapywania wychodziły z jego ust.Mogę tylko powiedzieć,że Harry wyglądał jakby całkowicie był do mnie przyszyty.
Jeszcze raz spróbowałam wydostać się z jego objęć.Powoli odkleiłam jego nogi z moich bioder i położyłam na druga połowę łóżka.Jego ręce były jak dwie,lepkie macki,oplecione wokół mnie.Co je podnosiłam do góry,one automatycznie wracały na miejsce.Westchnęłam ciężko i użyłam całej swojej siły,żeby podnieść silne ciało chłopaka.
Męczarnia zajęła mi całe pięć minut.Jestem w kompletnym szoku,że jakim cudem Harry pomimo mojej "małej" szarpaniny jeszcze się nie obudził.Tak,w końcu.Te pięć minut dało mi zbawienie i jakimś cudem wyszłam z łóżka.Ha poprawka.Wyleciałam bo zsunęłam się z prześcieradła i spadłam tyłkiem prosto na podłogę.AłĆ....Na pewno zostanie niezły siniak.Ze względu na siłę z jaką upadłam po całym pomieszczeniu rozniósł się głośny huk.Uuuu..jestem pewna,że tym razem Harry się obudził.Powoli podniosłam głowę i sprawdziłam czy chłopak coś usłyszał.
Harry zmarszczył brwi i przeturlał się na miejsce,na którym niedawno spałam.Wymamrotał coś pod nosem i wtulił w poduszkę.Uff...Bóg wreszcie postanowił uratować mi tyłek.
W zamiarze miałam iść do domu i tak też zrobiłam.Przejrzałam się szybko w lustrze.Serce stanęło mi na ślad na mojej szyi.Mała czerwona malinka pokrywała mojej szyi.Delikatnie dotknęłam jej opuszkiem palca.Syknęłam cicho gdy pieczenie rozniosło się po moim organizmie.Wątpię,że gdy wrócę do domu mama będzie zadowolona z tego widoku.A raczej byłam tego pewna.Przysięgam,że gdyby Harry teraz nie spał zabiłabym go gołymi rękami.Westchnęłam i zakryłam znak warstwą włosów.Dopiero teraz zauważyłam,że byłam ubrana w bieliznę i koszulkę chłopaka.Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu moich ubrań.Znalazłam je złożone na krześle obok drzwi do łazienki.Nie przypominam sobie,żebym się przepierała ostatniej nocy.Chyba,że.....Ugh...CO ZA DUPEK!!!
W miarę cicho podeszłam na palcach i wzięłam ubrane w ręce.Szczerze to nie chciało mi się pójść do łazienki dlatego postanowiłam przebrać się tutaj.Przecież to tylko bluzka i szorty.Spojrzałam w stronę Harry'go.Był do mnie odwrócony tyłem.Szybko zdjęłam bluzkę i założyłam ciuchy.
Jak na razie dobrze mi idzie.Zostało zejście na dół,ubranie butów i wyjście.Znałam drogę do domu,ponieważ nie raz byłam w dzielnicy,w której mieszkał Harry.Po cichu podbiegłam do drzwi i przecisnęłam się przez nie.Pokręciłam się trochę po korytarzu w poszukiwaniu schodów.Przysięgam,że ten dom jest jak jeden wielki labirynt.Ha,są.Cicho po nich zbiegłam,jeżeli wogule można cicho biegać i rzuciłam się w kierunku moich butów.
W pewnym momencie usłyszałam ciężkie kroki i wołanie.Kurwa,kurwa,kurwa.
-Jasmine?!-Nie,to nie był normalny ton głosu.To był ryk wywołany przez Harry'ego.Pewnie zauważył już moje zniknięcie.
Wczoraj mówił,że opowie mi o tym,że jest aniołem.Tak wtedy byłam jeszcze tego ciekawa.Teraz mam to w bardzo głębokim poważaniu.Liczyło się to,żeby uwolnić się od tego psychopaty.Znalazłam moją torebkę na jednym z wieszaków i szybko ją zabrałam.
-Jasmine przysięgam,że jeśli właśnie próbujesz uciekać to możesz zapomnieć o normalnej no.....
Zatrzymał się w półkroku gdy zauważył mnie zabierającą swoją torebkę.Nadal był w piżamie-jeżeli same bokserki można zaliczyć do piżam-i wątpię,żeby w takim stroju mnie gonił.
-Papa Harry-powiedziałam kpiącym tonem i chwyciłam za klamkę.Niemożliwe szybko od niej odskoczyłam gdy zauważyłam jak gorąca ona jest.Co jest kurwa?
Spojrzałam na chłopaka.Niesamowicie czarne oczy,tępo wpatrywały się raz w mnie raz w klamkę.Oh..no tak.Dzięki niemu klamka jest cała gorąca.Jest tym cholernym aniołem z tymi cholernymi mocami.
Po chwili Harry zrobił pierwszy krok w moją stronę,potem drugi,trzeci....
Z każdym jego krokiem ja cofałam się do tyłu,dopóki uniemożliwiły mi to duże mahoniowe drzwi.
Jeszcze raz spróbowałam sięgnąć do klamki.O kurwa!!! Gorące!!!
Nie miałam wyboru,jeżeli chciałam się stąd wydostać musiałam to zrobić.Już chciałam kolejny raz sięgnąć do drzwi,ale nagle wpadła na wspaniały pomysł.Wzięłam rąbek mojej bluzki i okryłam nią dłoń.Raz grozi śmierć.Szybko złapałam klamkę w bluzkę i przekręciłam dwa razy.Tak.Udało się.Spojrzałam za siebie i zauważyłam Harrego zbliżającego się szybkimi krokami w moim kierunku.
-Jasmine jeżeli teraz wyjdziesz to....
-To co?!
Wydarłam się i odważnie wyprostowałam.Nie miałam zamiaru okazywać mu słabości.Nie teraz.Chłopak opuścił ręce i tępo się we mnie popatrzył.
-Tak myślałam...nic mi nie zrobisz...-posłałam mu złośliwy uśmiech i przekroczyłam próg domu.
-Dobrze idź...ale pamiętaj to jeszcze nie koniec......-Warknął Harry i cofnął się w głąb domu.Stanął na jednym z schodków i podniósł rękę.
Po chwili drzwi zatrzasnęły się z ogromną siłą,a ja upadłam na chodnik.To zaczyna robić się coraz bardziej chore...Wstałam i otrzepałam moje kolana z kurzu.Wyciągnęłam mojego białego iPhona z tylnej kieszeni moich szortów.11:24.Moja mama już pewnie wariuje dlaczego jeszcze nie mam mnie w domu.
Ruszyłam szybkim krokiem w kierunku mojego domu,szykując się na dłuuuugą rozmowę.
-Jeszcze raz cię zapytam....gdzie wczorajszej nocy byłaś?-moja matka skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i kontynuowałam swoje przysłuchanie.
-Już ci mówiłam,byłam u Coonie bo musiałyśmy zrobić razem projekt z biologi,który zajął nam dużo czasu więc Coonie zaproponowała nocowanie.Była bardzo późna godzina a na dworze było już ciemno,dlatego się zgodziłam i zostałam.
-Dzwoniłam do Coonie i nie odbierała...
-Bo wyszłam o 10:50,a ona zazwyczaj śpi do 12:00.Po drodze wstąpiłam jeszcze do Starbucksa na mrożoną kawę i oto jestem.
-Jakoś nie czuję od ciebie zapachu kawy...
-No tak bo na bo po wypiciu użyłam miętowej gumy i dlatego nie czuć kawy.
-Mięty także nie czuję...
-Bo zapach szybko znika,tak jak smak.
Miałam nadzieję,że uwierzy w tą całą historyjkę,którą szybko wymyśliłam.
Mama westchnęła i położyła ręce na blacie.
-Powiedzmy,że ci ufam.
Przerwał nam dzwonek do drzwi.Popatrzyłyśmy na siebie zdezorientowane i kiwnęłyśmy głową.
-Pójdę otworzyć-Mama pierwsza ruszyła się z miejsca i podeszła do drzwi.Poszłam jej śladami i stanęłam obok niej.
Przed nami stanął wysoki blondyn z dużą sportową torbą.Piękne niebieskie oczy wpatrywały się we mnie i moją mamę.Jak już wspominałam miał blond włosy zaczesane do tyłu.Jego umięśniony tors okrywała biała koszulka i narzucona na to dżinsowa kurtka.Na szyi miał kilka srebrnych łańcuszków.Do tego dobrał zwykłe,sprane dżinsy i białe Supry.Z powrotem popatrzyłam na jego twarz.Wydawała się taka znajoma.Jakbym już ją kiedyś widziała.
Kątem oka spojrzałam na mamę.Jej oczy zrobiły się szklane i wpatrywały się w chłopaka z tęsknotą,opiekuńczością,miłością?
Chłopak powoli do nas podszedł.
-Ryan?-szepnęła moja mama.
-Tak...witaj mamo-na jego usta wkradł się duży uśmiech.
-O mój boże...!!!-krzyknęła moja mama płaczliwym tonem i rzuciła mu się na szyję.
Próbowałam ogarnąć co się właśnie stało.Czy on nazwał ją swoją mamą.Nie,nie,nie,nie musiał ją chyba pomylić z kimś innym.
-Gdzieś ty się podziewał?-odsunęła się od niego i złapała za rękę,ciągnąc go do domu.Zamknęłam za nimi drzwi i w osłupieniu podążyłam za nimi.
-A wiesz,tu i tam-odpowiedział i usiadł na stołku przy blacie.Postanowiłam im przerwać.Odchrząknęłam głośno zwracając tym swoją uwagę.Obydwoje spojrzeli na mnie.
Ryan-o ile mi wiadomo tak się nazywał-posłał mi pełen radości uśmiech.
-Ymmm...mamo?-zapytałam-Kim on jest?
-Zapytaj się go,sam ci odpowie-uśmiechnęła się i z powrotem całą uwagę skupiła na Ryanie.
-A więc,kim ty jesteś?-odwróciłam się do niego.
-Jesteś już taka duża-przejechał po mnie wzrokiem i skupił się na twarzy-nie jesteś już malutką trzylatką.
Uśmiech sam wkradł mi się na twarz,a moje policzki oblały rumieńcem.
-Zawsze się przy mnie rumieniłaś-śmiech wypełnił cały pokój.
-Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie-mruknęłam i spojrzałam na niego ukradkiem.Muszę powiedzieć,że był niesamowicie seksowny.Zeskoczył z stołka i powoli do mnie podszedł.Niespodziewanie objął mnie w ramiona i zatopił twarz w moich włosach.Byłam kompletnie oszołomiona.Nie wiedząc co robić oplotłam go wokół tali.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem-odsunął się i spojrzał w moje oczy-Jestem twoim bratem.
Moje serce nagle stanęło.On moim bratem.Zaraz,zaraz.Próbowałam go sobie przypomnieć.Jakiś moment w moim życiu,który z nim spędziłam......
Pamiętam,pamiętam go.To on zawsze zabierał mnie na spacer kiedy miałam 5 lat.To on huśtał mnie na huśtawkach i zjeżdżał ze mną na zjeżdżalni.To on bronił mnie i mamę przed pijanym ojcem.To starał się mnie położyć spać,podczas gdy ojciec wpadał w furię.To on był zawsze blisko mnie.To on obiecał,że nie odejdzie,że zawsze będzie mnie bronił.Ale odszedł.Zostawił nas.
Do moich oczu napłynęły łzy.
-Obiecałeś-szepnęłam czując jak pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
-Co?
-Obiecałeś,że nigdy mnie nie opuścisz....że będziesz mnie bronił...obiecałeś-odsunęłam się od niego-Podczas gdy ojciec nas bił ty odszedłeś bez żadnego wytłumaczenia.Tak po prostu.
-Nie Jasmine,to nie tak,ja zawsze się o was troszczyłem i ja...
-Teraz to w dupie mam twoje wytłumaczenie!!-wybuchłam.W tej chwili miałam ochotę do niego podejść i go uderzyć.Ale nie mogłam,był moim bratem i w jakiś sposób nadal go kochałam.
-Jasmine posłuchaj mnie proszę..-powoli do mnie podszedł.Chciał złapać mnie za rękę ale się wyrwałam.
-Jak mogłeś-szepnęłam.
To były ostatnie dwa słowa,które do niego powiedziałam po czym pobiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju.
Obiecał
____________________________________________________________________________________
Iiiiii Drama.Wiem,że ten rozdział jest taki króciutki i wiem,że jest spóźniony.Już wam daję wytłumaczenie.
Rozdział miałam dodać w sobotę (były to urodziny naszego Harolda i miałam w zamiarze dodać rozdział) ale przedtem w czwartek było zebranie w szkole.I jak widać nie jestem najlepsza z historii i matmy.I dlatego nie miałam dostępu do laptopa.Ale hej!!Teraz już mam więc się cieszymy!!! JJJJEEEEEJ!!!! Jak widzicie okazało się ,że Jasmine ma brata.A gra go..Austin Butler..Macie go w zakładce bohaterowie.Aktualnie mam ogromną fazę na Austina Butlera i chciałabym,żeby był moim bratem,ale że w rodzinie jestem najstarszą siostrą to nie mam szans.Dlatego dałam go jako brata tutaj ^_*
BAAAARDZO DZIĘKUJĘ ZA TYLE KOMENTARZY I NAPRAWDĘ JESTEM BARDZO WDZIĘCZNA!!!!;3 ;3 ;3
A teraz!!
4 komentarze=następny rozdział ;3
Przepraszam ale po prostu musiałam ;3 Do następnego!!! <3
z @Naughty_Angell_ zmienione na @Oh_My_Styles__
TTAAKK !! rozdział jest!!
OdpowiedzUsuńŚwietny! naprawdę czekam z niecierpliwością na kolejny xD
OdpowiedzUsuńCudny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny! Dawaj nexta x
OdpowiedzUsuńBłagam o następny rozdział! :D <3
OdpowiedzUsuńMasz talent. dopiero zaczęłam czytać i strasznie mnie wciągnęło. czekam na next. :D
OdpowiedzUsuńMasz talent !
OdpowiedzUsuńFajnie opisujesz wydarzenia , a jak by tego mało to fabuła jest zajebista !
Zupełnie bym się nie spodziewała tego , że Hazza będzie aniołem :P
Ale nie no , pozytywnie mnie zaskoczyłaś !
( Co jest u mnie bardzo trudne , więc czuj się wyróżniona :P )
+
Tak od czapy, jestem tu, bo na moim blogu ( The darkness of fate )
Reklamuj się dalej , zyskasz nowych czytelników ( czytaj : mnie xD )
Ale nie , serio , mi trudno zaimponować. Przeważnie nie podobają mi się Fanfictiony polskich autorek , jesteś jedną z niewielu !
Trzymaj się i życzę weny ! :)
Bardzo wam naprawdę wszystkim dziękuję i przepraszam że tak długo nie ma rozdziału :(:( postaram się dodać go w wtorek
OdpowiedzUsuń