niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 12*

Uch..impreza,impreza,impreza...tylko co ja mam na siebie włożyć?! W życiu codziennym,w którym jeszcze nie znałam Harry'ego naprawdę rzadko chodziłam na imprezy.Zazwyczaj siedziałam przy biurku,nad książkami i uczyłam się do klasówek.No może oprócz ostatnio tej imprezy,z której zabrał mnie Harry,ale to był istny przypadek.Dziewczyny mnie do tego namówiły a ja nawet jakbym odmówiła to i tak by mnie tam zaciągnęły.
Właśnie dziewczyny!!
Szybko podbiegłam do łóżka i wyciągnęłam swój telefon spod pościeli i wybrałam numer do Coonie.Przecież one już wiedziały o imprezie bo szły razem ze mną i chłopakami.
Pierwszy sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał...
-Halo?-usłyszałam przyśpieszony głos Coonie.To było tak jakby dopiero skończyła porządnie biegać.Czemu porządnie? Bo zazwyczaj gdy Coonie zaczynała biegać,polegało to na truchtaniu po parku i gapieniu się na męskie tyłki.Aha...i to niby ja jestem dziwna.
-Hej Coonie,musisz do mnie przyjechać razem z Katy!! Zostały mi 3 godziny do przyjechania Harry'ego a ja jestem jeszcze w dupie.-krzyknęłam i potarłam policzki dłońmi.
-A myślisz,że co ja robię Jasmine?! Stoję przed tą pieprzoną szafą i grzebię w niej od godziny-krzyknęła sfrustrowana-Zaraz do ciebie przyjadę razem z Katy-powiedziała i rozłączyła się.
Możecie mnie teraz wyśmiać,ale ja naprawdę stresowałam się przed tą imprezą.Ugh..dobra,zachowuję się jak jakaś frajerka.No ale co ja poradzę.
Po około 20 minutach usłyszałam krzyk Ryana.
-Jasmine jakieś piękne panie do ciebie!
Przewróciłam oczami na jego słowa i w myślach mogłam już sobie wyobrazić jego zadziorny uśmiech.Tak przyznaję,gdyby Ryan nie był moim bratem i gdybym nie była "żoną" Harry'ego to z chęcią bym go sobie wzięła.
Zbiegłam po schodach i zobaczyłam przed sobą dziewczyny z wypakowanymi torebkami.
-Hej dziewczyny chodźcie na górę-zaprosiłam je gestem ręki.Rzuciłam jedno krótkie,ale znaczące spojrzenie do Ryana,który tylko podniósł ręce jakby chciał się obronić i puścił do mnie oczko.Mruknęłam pod nosem i zaprowadziłam dziewczyny do mojego pokoju.
-Kim jest ten przystojniak?
Gdy weszłyśmy do pomieszczenia jako pierwsza odezwała się Katy.
-Mój brat.Dowiedziałam się o nim kilka dni temu.
Popatrzyłam ukradkiem na dziewczyny,które rozpakowywały torebki.Spojrzały na mnie w szoku i z oburzeniem.
-CO?! A ty nam to dopiero teraz mówisz?!
-No tak,przepraszam ale nie było wcześniej okazji.
Szybko się wytłumaczyłam
-Dobra nie ważne,zostały nam 2,5 godziny a my jesteśmy w dupie-powiedziała rozdrażniona Katy wymachując przy tym rękoma.
-Ej,ej czekaj.Przecież nie zadzwoniłyśmy do Louisa i Nialla,że jedziemy do Jasmine.-westchnęła Coonie i spojrzała na Katy.
I nagle do mnie dotarło.
Dlaczego one muszą im mówić o wszystkim co robią i gdzie idą? Dlaczego muszą im się wyspowiadać z każdej sekundy swojego życia? Dlaczego zawsze jak wracają do domu czeka ich przesłuchanie? 
Ja bym przecież zwariowała.Ale cóż,takie są prawa pierdolonych aniołów i trzeba ich kurwa przestrzegać.Hhahahha pewnie,bo ja nie mam już nic lepszego do roboty.
-Tak,tak ja do nich dzwoniłam przyjadą razem z Harry'm.Możemy już zacząć się szykować?!
-Oh...tak tak już.



Wreszcie! Wreszcie przygotowałyśmy się na imprezę i wybrałyśmy coś i seksownego i zmysłowego.Dokładnie tak jak mówił Harry.
Dokończyłam jeszcze przed lustrem malować czarne kreski i posmarowałam usta krwisto-czerwoną szminką.Przejechałam palcami po lokach,które zrobiły mi dziewczyny i uśmiechnęłam się do siebie w lustrze.Muszę przyznać,że zarówno ja jak i dziewczyny spisałyśmy się wspaniale.
Coonie i Katy wybrały mi TEN zestaw,ja i Katy wybrałyśmy Coonie TEN zestaw, a Katy dałyśmy Ten.
Uff..wyrobiłyśmy się w 2.5 godziny i zostało nam jeszcze 10 minut do przyjazdu chło...
-Dziewczyny jacyś bardzo przystojni chłopcy do was przyszli-tym razem usłyszałyśmy krzyk mamy,a nie Ryana.
Gdyby Harry zobaczył chłopaka innego niż on,który znajduje się w moim pobliżu w odległości choćby 1 metra.Dlatego ulżyło mi gdy drzwi otworzyła jednak mama.
Zawołałam dziewczyny,które były już podniecone tą całą imprezą i zeszłyśmy po schodach do holu.
-Już jesteśmy,przepraszamy że tak długo po prostu musiałyśmy się jeszcze przyszykować i potem zobaczyć jak wyglądamy i jakby co poprawiałyśmy jaki...
-Coonie skarbie,naprawdę nie muszę tego wiedzieć-przewrócił oczami Louis i podszedł do dziewczyny-Nie ważne jak dużo tego gówna będziesz na siebie nakładać...i tak zawsze będziesz seksowna.
Coonie zachichotała i pocałowała Lou w czubek nosa.Niall podszedł do Katy i także wyszeptał jej kilka słów na ucho, na co się zarumieniła.Popatrzyłam na Harry'ego,który dosłownie przewiercał moją sylwetkę wzrokiem dopóki nie zatrzymał się na klatce piersiowej.Oblizał wargi i powoli do mnie podszedł.Poczułam dreszcze przechodzące wzdłuż mojego kręgosłupa,a potem dwie silne ręce na moich biodrach.
-Gdyby nie twoja mama i reszta,położyłbym cię właśnie na tym stole-wskazał ruchem głowy stół jadalny-I pieprzył do rana.
Moje policzki z pewnością przybrały barwę purpury,a dłonie oblał pot.
-Ymmm..to my już może ten..no...chodźmy.
Obrzuciłam Harry'ego speszonym spojrzeniem i skierowałam słowa do dziewczyn.
-No idźcie,idźcie już-powiedziała moja mama cały czas patrząc na nas z uśmiechem-Opiekujcie się nimi chłopcy!
-Postaramy się,ale nic nie obiecujemy-krzyknął Louis i puścił Coonie oczko.
Ona za to walnęła go łokciem w brzuch na co się zgiął.
-Ała za co to było?
Dziewczyna przewróciła oczami i poszła do przodu,wyprzedzając tym chłopaka.
-Tak,teraz się obraź-fuknął Louis.
Mimo wszystko podszedł do dziewczyny i uczepił się jej ręki.
-Mimo wszystko i tak cię nie opuszczę nawet na sekundę-oplutł mocniej jej rękę i poprowadził do samochodu.
Z ukosa zobaczyłam uśmiech na twarzy Coonie i wcale mnie to nie zdziwiło bo sama płonęłabym z zachwytu i szczęścia.
-Awwww...-zanuciła Katy wtulając się w Nialla.
Szłam przez chwilę sama pod czas gdy reszta prowadziła do samochody,gdy nagle poczułam dwie duże,ciepłe ręce otaczające moje biodra.Nie musiałam się bać kto to,ponieważ dobrze znałam osobę idącą za mną.
-Jesteś na mnie zła?
-Nie,czemu miałabym być na ciebie zła?
Zapytałam i odwróciłam się w stronę chłopaka,którego twarz ułożona była w uśmieszku.Nie,nie byłam na niego zła tylko...byłam po prostu zawstydzona jego śmiałością.No bo wątpię,żeby jakiś normalny facet powiedział coś takiego do swojej dziewczyny.Nawet jeśli chciałabym,żeby Harry tak zrobił to...to...
-Owszem jesteś zła,widzisz-wskazał palcem na mój nos-Gdy jesteś zła lub zawstydzona zawsze marszczysz nosek.
Podniosłam palec wskazujący i przejechałam po swoim nosie.Faktycznie!! była tam mała zmarszczka.
-No i co z tego-wypchnęłam przednią wargę do przodu i przytuliłam się do ramienia Harry'ego.
Może i na początku go nie lubiłam,a wręcz nienawidziłam,ale....właśnie..jest to małe "ale".
Ale chyba powoli się w nim zakochuję.





*W klubie*

Kilka minut temu weszliśmy wszyscy do klubu i zajęliśmy miejsca w loży.Podczas gdy my miałyśmy chwilę na zaklimatyzowanie się.
-I jak? Całkiem fajnie prawda?-pierwsza odezwała się Katy,która już  w miejscu wystukiwała rytm do piosenki "Animals" Martina Garrixa.Popatrzyłyśmy na nią na początku zdezorientowane,ale później tak jak ona zaczęłyśmy powoli poruszać się w rytmie.
Po chwili przed nami zjawili się chłopcy z szklankami wypełnionymi kolorowymi drinkami,a każdy wypełniony był dużą ilością alkoholu.Nigdy nie piłam żadnych drinków ani żadnego alkoholu.I miałam tak w zamiarze dopóki Harry nie postawił przede mną pomarańczowo,niebiesko,zielonego drinka z kostkami lodu.Myślałam raczej,że napiłabym się tutaj jakiegoś soku albo coli.Ale nie,on musiał przynieść mi jakiegoś drinka z masą barwników-bo wiadomo,że picie samo nie robi się niebieskie- i dużą ilością alkoholu.
-Dziękuję-powiedziałam i upiłam jednego łyka.
Fuuuu...jakie to gorzkie....ale i trochę słodkawe.Mimo wszystko i tak się skrzywiłam.
-Widzę,że coś nie smakuje.
Podniosłam wzrok i spojrzałam w niebieskie oczy Nialla.Uśmiechał się do mnie ciepło i pokazywał głową na kolorowego drinka.
-Nie jest okej tylko trochę gorzkie.

Godzinę później razem z dziewczynami byłyśmy już trochę wstawione,ale nie na tylko żeby nie odróżniać kształtów i kolorów.Tańczyłyśmy właśnie na parkiecie z kieliszkami wódki w dłoni.Cały czas czułam na sobie gorące spojrzenie kilku facetów,którzy wręcz rozbierali mnie wzrokiem.Na przeciw mnie siedział Harry i każdego kto na mnie  popatrzył obdarowywał morderczym spojrzeniem.Wiem do czego zdolny jest Harry i z własnego doświadczenia i z plotek,które ostatnio zaczęły mnie dziwnie interesować.Niektórzy ludzie mówili,że siedział już w więzieniu,a inni uważają,że to kompletna bzdura bo tak naprawdę nikt oprócz jego kumpli nigdy bliżej go nie poznał.Dlatego już wiem skąd te dziwnie spojrzenia na mnie od ludzi.
Okręciłam się wokół własnej osi i przeciągnęłam ręką wzdłuż ciała.Spojrzałam w bok na dziewczyny,które zostały już przyciągnięte do ciał Louisa i Nialla.
Spojrzałam na pustą już szklankę po drinku i postanowiłam przejść się do baru po kolejną.Postawiłam kilka kroków do przodu i gdyby nie czyjaś silna rękę,prawdopodobnie zaliczyłabym tak zwanego "zająca".
Spojrzałam w górę z nadzieją,że zobaczę szmaragdowe oczy Harry'ego...ale moja teoria się nie sprawdziła i zamiast tego zobaczyłam kogoś innego.
Nade mną stał chłopak w wieku ok. 20 lat.Jego karmelowe włosy były zgarnięte na jedną stroną z czego druga była lekko wygolona.Ręce były pokryte tatuażami,a dolna warga i nos były przekłute kolczykiem.Błękitne oczy wpatrywały się we mnie z troską,tęsknotą,ale i rozbawieniem.Niestety nie wiem czemu te dwa na początku także wykryłam w spojrzeniu.
-Uważaj jak chodzisz skarbie-powiedział i podniósł mnie tak,żebym stanęła prosto na nogach.
-Ymmmm...tak,ja właśnie...przepraszam-spuściłam głowę i chciałam już odejść gdy nagle złapała mnie czyjaś ręka.Odwróciłam się i znowu zobaczyłam tego chłopaka.Mimo tych tatuaży i kolczyków był naprawdę bardzo przystojny.
-Mam małe pytanie..ty jesteś Jasmine Moore?-zapytał a jego oczy zaświeciły tym razem z ekscytacji.
Popatrzyłam się na niego zdębiałym wzrokiem i poczułam moje ręce zaczynają drżeć.
-T-tak...a o co chodzi?
Na jego twarzy pojawił się duży uśmiech.
-Nie poznajesz mnie?
Zapytał z nutką niepokoju.Szczerze? Nie,nie kojarzyłam go w ogóle,może pomylił mnie z jakąś inną Jasmine Moore? Przecież takich dziewczyn na świecie jest pełno.Prawda?
Pokręciłam przecząco głową.
-W takim razie będę musiał ci przypomnieć....Jestem Andrew,Andrew Bismarck.

____________________________________________________________________________________________________________
Ja już nic nie będę pisać bo wiem,że totalnie się na mnie zwiedliście.Nie dodawałam rozdziału prawie przez miesiąc (mimo,że starałam się znaleźć troszeczkę czasu) ale i tak nigdy mi nie wychodziło.
Wena przy tym rozdziale kompletnie mi wysiadła i przy pisaniu go nie mogłam w ogóle poskładać poprawnie zdań.Dlatego mam nadzieję,że coś tam ciekawego się znajdzie.
W ostatnich tygodniach miałam pełno testów dlatego musiałam się uczyć,a kilka godzin temu wróciłam z zielonej szkoły ^^ tak zajebiście było :)
Dlatego jeżeli mi się uda postaram się dodać rozdział w wtorek ;)




NIE BĘDĘ PISAŁA ZA JAKĄ ILOŚĆ KOMENTARZY BĘDZIE KOLEJNY ROZDZIAŁ...TYM RAZEM LICZĘ NA WAS!!!! ♥