poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 7*

-Jasmine proszę otwórz drzwi,porozmawiajmy-od 2 godzin Ryan siedział pod drzwiami mojego pokoju i się do nich dobijał.Siedziałam w pokoju cała zalana łzami,wtulając się w poduszkę.
Połowa z was mogłaby teraz stwierdzić,że jestem chora psychicznie bo przejmuję się takim gównem jak to,że brat zostawił mnie i moją mamę w najgorszych momentach naszego życia.Oczywiście wszystkie uczucia musiały do niego wrócić.Tak samo jak najlepsze wspomnienia.


*Flashback

-Ryan chodź,chodź-mała pięciolatka ciągnęła swojego brata za rękę w kierunku placu zabaw.Jej długie brązowe włosy związane były w wysokiego kucyka.Różowa sukienka lekko unosiła się na wietrze otulając jej malutkie ciałko.Małe białe baletki z łatwością odbijały się o miękką powierzchnię trawy.
-Jasmine poczekaj,nie tak szybko,jeszcze się wywrócisz-chłopak podniósł dziewczynkę i posadził na barana.Ta cichutko zachichotała i wczepiła paluszki w jego postawione,blond włosy.Wolnym krokiem zaczęli kierować się do wybranego miejsca.
Ryan posadził siostrę na huśtawkę i lekko popchnął.
-Ryan wyżej,wyżej-mała radośnie podskakiwała i machała rękami.
-Kochanie jak będziesz się huśtała jeszcze wyżej to spadniesz-Ryan wziął małą na ręce postawił obok siebie na ziemi.
-Nieee Ryan jeszcze raz,jeszcze raz-jej małe rączki pociągnęły za kawałek koszulki brata.
-Teraz idź może na zjeżdżalnię a ja posiedzę na ławce,o tam-chłopak pokazał na małą ławkę,z której mógł obserwować wszytko co robiła siostra.
Dziewczynka pokiwała głową i pobiegła w kierunku zjeżdżalni.
Ryan usmiechnął się na widok drobnej,szczęśliwej dziewczynki.Ona i jego mama były dla niego najważniejszymi osobami w całym życiu.Był szczęśliwy,gdy na twarzy jego siostry widniał uśmiech,a nie płynęły łzy.Starał się je chronić przed ojcem,nie chciał żeby stała im się jakakolwiek krzywda.
Owdrócił na chwilę wzrok od siostry i spojrzał na telefon.Jeden sms od mamy,jedno nieodebrane połączenie od ojca-które natchymiast wykasował-i jedna wiadomość,która doszła 2 minuty temu.
Wiadomość nie była od żadnego przyjaciela tylko od "Nieznane"
Na jej treść chłopakowi stanęło serce.

"Następnym razem nie radzę spuszczać wzroku z słodkiej siostrzyczki ;) kto wie kto może ją zabrać"

Ryan spojrzał na miejsce gdzie jeszcze niedawno była mała Jasmine.Teraz jej nie było.Zniknęła.Czy to wogule możliwe,żeby spuścić wzrok z małej dziewczynki na 10 sekund a jej już nie ma?! No właśnie,fizycznie nie jest to możliwe.
Chłopak gwałtownie wstał i rozejrzał się dookoła.Nigdzie jej nie było.Zdenerwowanie wzięło górę i zaczęło coraz bardziej wzrastać.Gdzie ona mogła do cholery być?!
-Jasmine?!?!-krzyknął i wybiegł z placu.
-Jasmine wiem,że gdzieś tam jesteś!!!??-do jego oczu napłynęły łzy,a do głowy zaczęły schodzić się najczarniejsze podejrzenia.Co jeżeli ktoś ją porwał,wywiózł za miasto,poćwiartował i zostawił w worku w lesie.Albo pobił i zgwałcił??!!
Nie Ryan nie możesz tak myśleć,po prostu wyszła z placu i gdzieś się zagubiła.Na pewno zaraz ją spotkam.
W pewnym momencie do jego uszu dotarł znajomy chichot.Pobiegł w kierunku,z którego dobiegał.Nie zauważył,gdy nagle znalazł się na samym środku polany.Mały drewniany domek ukazał mu się przed oczami.Chichot ponownie rozniósł się w jego uszach.To musiałabyć Jasmine.To była ostatnia nadzieja.Powoli podszedł do drzwi i złapał za gałkę.Lekko je uchylił i wszedł do środka.Spojrzał przed siebie i jedyne co ujrzał to długi korytarz,a na końcu parę dużych białych drzwi.Podbiegł do nich i lekko uchylił.
Kamień spadł mu z serca,gdy zobaczył przed sobą swoją siostrę.
Mała stała i wpatrywała się w jeden punkt.Ryan spojrzał w kierunku,w którym patrzyła.
Jego oczom ukazał się młody,wysoki chłopak.Ryan zbliżył się jeszcze bardziej żeby podsłuchać ich rozmowę.W pewnym momencie zauważył,że z pleców chłopaka wyrastają duże,czarne skrzydła.Oczy Ryana zrobiły się jak dwie piłeczki pingpongowe.
-Musisz mi obiecać,że będziesz uważać i ze względu na sytuację zawsze mnie zawołasz-chłopak kucnął przed dziewczynką i popatrzył jej w oczy.
-Obiecuję-mała uśmiechnęła się i wtuliła się w chłopaka-Ale ty też coś musisz mi obiecać-mała odezwała się.
-Co tylko chcesz kochanie-chłopak uśmiechnął się i spojrzał na dziewczynkę.
Normalny człowiek gdyby teraz to zobaczył mógłby powiedzieć,że chłopak zachowuje się jak jakiś zboczeniec,który przystawia się do pięciolatki.Ale nikt nie wiedział,że w przyszłości z tego wyrośnie coś wielkiego.Nikt nie wiedział,że ta mała,niewinna dziewczynka była oczkiem w jego głowie.On starał się ją chronić jak tylko mógł.Jednak gdy był nieobecny jego miejsce zajmował brat dziewczynki,któremu był bardzo wdzięczny za troskę.
-Musisz mi obiecać,że bez względu na wszytko będziesz nade mną czuwał-Dziewczynka spuściła głowę,a na jej policzki wkradł się ciemny odcień różu.
Chłopak zaśmiał się,a już po chwili odezwał.
-Obiecuję-posłał jej uśmiech.
-Musisz złożyć obietnicę paluszkową-mała wydęła wargę i wyciągnęła przed siebie malutki paluszek.Chłopak ponownie się zaśmiał i także wyciągnął przed siebie "mały" palec.Splótł go razem z dziewczynką.
-Obiecuję.
Mała Jasmine spojrzała na niego nieśmiało i uwolniła swój mały palec z jego dużego.Wzięła w rączki kawałek koszulki chłopaka i zaczęła się nim niespokojnie bawić.
-Coś się stało?-chłopak zapytał z troską.
-Ymmmm...Bo ja chciałam się zapytać czy mogłabym...ymmmm
-Możesz wszytko co tylko zechcesz tylko powiedz co...
-Mogłabym jeszcze raz dotknąć twoich skrzydeł?-wyszeptała cichutko,ale na tyle głośno żeby chłopak usłyszał.I on i ona dobrze wiedzieli,że mała kochała dotykać jego miękkie skrzydła i bawić się piórkami.Jej wcale nie przeszkadzało to,że było one czarne a nie białe,ona kochała chłopaka takiego jakim jest a nie tak jak pokazuje jego wygląd.Czasem też lubiła przyglądać się jego tatuażom,nie przeszkadzało jej to,że towarzysz miał ich pełno i wyglądał jakby wypuścili go z poprawczaka.Ważne było to co ma w środku.I lubiła go takiego jakim jest.
Dziewczynka miała także dwie przyjaciółki.Coonie i Katy.One także miały takich swoich chłopców,którzy o nie się troszczyli.W tym momencie nie pamiętała ich imion,ale widziała się z nimi kilka razu podczas gdy spotykała się z przyjaciółkami.
-Jasne,że możesz-chłopak odwrócił się i pomógł wdrapać się dziewczynce na plecy.
Mała usiadła mu na plecach i wzięła w swoje małe paluszki jedno z piórek.Chłopaka koił dotyk dziewczynki.Lubił gdy mała siedziała mu na plecach i bawiła się jego skrzydłami.To było takie..przyjemne? Tak zdecydowanie przyjemne.
Po chwili jednak chłopak zdjął ją z pleców i odezwał.
-Muszę już iść,kochanie.Spotkamy się jeszcze potem-Odezwał się i złapał dziewczynkę za rączkę.
-Idziesz do innej dziewczynki?-Mała zapytała z rozczarowaniem-Rozumiem bo przecież nie tylko ja jestem na tym świecie-.Miała dopiero pięć lat i nie rozumiała pewnych rzeczy,ale jak na tak małą dziewczynkę była bardzo mądra.
-Nie,nie!!-chłopak podniósł głos i posadził dziewczynkę na swoich kolanach.-Skąd przyszedł ci ten pomysł??
Mała przygryzła wargę i zaczęła bawić się kciukiem chłopaka.
-A no tak po prostu,usłyszałam kiedyś jak mamusia mówiła do Ryana,że tata zostawiał ją samą i szedł do innych dziewczyn-mała szepnęła i spojrzała w oczy chłopaka.
-Nie,nie skarbie.Ja nie jestem jak twój ojciec.Ja mam tylko ciebie i tylko ciebie kocham.A wiesz czemu? Hmm..?-Mała pokręciła głową-Bo ty jesteś moją małą księżniczką a ja twoim rycerzem i muszę cię chronić bez względu na wszystko i na wszystkich.Jeszcze kilka lat i będziesz mogła być już ze mną na zawsze-chłopak powiedział i przytulił się do dziewczynki.
-Na zawsze?-mała zapytała a w jej oczach pojawiły się małe iskierki.
-Na zawsze-powiedział a jego oczy się rozpromieniły.
Po chwili dziewczynka usnęła w ramionach chłopaka,który nucił jej cichą melodię.


Ryan siedział przy łóżeczku dziewczynki i cały czas myślał o zdarzeniu,które miało miejsce przed chwilą.
Teraz pewnie jesteście ciekawi jakim sposobem mała znalazła się w łóżeczku.
Gdy Jasmine usnęła w ramionach chłopaka do pokoju wszedł Ryan chcąc odebrać swoją siostrę.Odebrać,jak to dziwnie zabrzmiało.Tak jakby ją sprzedał a potem chciał ją z powrotem odzyskać.Ugh...wróćmy do tematu.Ryan wszedł do pokoju,ale w momencie gdy postawił pierwszy krok chłopak znikł,a mała leżała na kanapie w rogu pokoju.Jego ręce polały się potem a wzrok utkwił w miejscu gdzie jeszcze niedawno stał chłopak.
Podszedł do kanapy,podniósł dziewczynkę i jak już pewnie wiadomo poszedł z nią do domu.
Teraz Ryan tylko czekał aż mała się obudzi,żeby zalać ją serią pytań dotyczących tajemniczego chłopaka.
Wiadomo,że Jasmine na połowę z nich nie odpowie,ale zawsze warto spróbować.
Po chwili mała otworzyła swoje sklejone oczka i przeciągnęła się w łóżeczku cicho ziewając.
-Ymm..Ryan? Co ja tu robię?-zapytała jeszcze sennym głosem i spojrzała na swojego zmartwionego brata.
-Byliśmy na spacerze,pamiętasz? Poszliśmy na plac zabaw,ale potem zabrał cię taki chłopak.Pamiętasz go?-Usiadł na łóżku obok dziewczynki i popatrzył się w jej duże brązowe oczka.
-T-tak.Ale czemu o t-to pytasz?-Jasmine szeroko otworzyła oczy.
-Jak on miał na imię? I kim był?
-N-nie mogę ci powiedzieć.Zabronił mi.
-Jasmine jestem twoim bratem-Ryan przytulił się do siostry i zaczął gładzić ją po miękkich włosach.-Mi możesz powiedzieć wszystko.Nikomu nie powiem,obiecuję.
-Ryan zrozum mimo,że jesteś moim bratem to i tak nie mogę ci powiedzieć-mała zrobiła smutną minkę i spojrzała w zmartwione oczy chłopaka.
-No to może tylko imię? Proszę
-Hmmm...Dobrze
Na twarzy chłopaka zagościł uśmiech.Miał szansę dowiedzieć się jakąś część na temat tajemniczego "Przyjaciela" dziewczynki.
-No to jak miał na imię?
-Harry



W tym momencie cały świata przestał istnieć,a czas się zatrzymał.Czyli Harry był już w moim życiu wcześniej?Dlaczego ja nic nie pamiętam? Kim on dla mnie był?
Tak dużo pytań a tak mało odpowiedzi.To wspomnienie było jak odtworzony film,którego tylko ja mogłam być widzem.
Przypomniałam sobie o tatuażu małego piórka,które także zrobił mi Harry.Czy nadal to miałam? Spojrzałam na nadgarstek i przejechałam po nim opuszkiem palca.Nic jak narazie nic nie było.Dopiero po chwili na skórze wymalował się obraz piórka.
O MÓJ BOŻE
Jak to możliwe,że nikt tego wcześniej nie zauważył.Milion razy miałam odkryty nadgarstek,każdy głupi by to zobaczył.Na przykład Ryan.On cały czas brał na ręce albo pomagał jej w różnych rzeczach.
Musiałam mieć odpowiedź na wszystkie pytania i tylko jedna osoba mogła mi na wszystkie odpowiedzieć.Osoba,której nie chciałam widzieć przez resztę mojego zjebanego życia chociaż dobrze wiedziałam,że było to niemożliwe.Musiałam udać się do Harrego.Bo w końcu jeżeli miał zostać moim...Ugh....Mężem to będzie musiał mi wszystko powiedzieć.
Zebrałam się do kupy i wstałam z podłogi,na której wciąż leżałam.Otworzyłam drzwi i pobiegłam w kierunku holu żeby ubrać buty.Miałam wielką nadzieję,że nie spotkam Ryana.Nie chciałam teraz słyszeć jego wytłumaczeń i tak jak mówiłam już wcześniej miałam wszystkie jego usprawiedliwienia w dupie.
Niestety wiadomo jak bardzo bóg mnie kocha i niestety musiałam się spotkać z umięśnionym torsem mojego brata.
-Ugh...Ryan zejdź mi z drogi,śpieszę się.-Warknęłam i starałam się wyminąć brata.Ten jak na złość zagrodził mi drogę swoją ręką.
-Najpierw mnie wysłuchaj.Proszę Jasmine-Spojrzał na mnie błagalnie swoimi pięknymi,niebieskimi oczami.Wiedziała,że było mu przykro z powodu tego co zrobił,ale teraz miał okazję trochę pocierpieć tak jak robiłam to ja z mamą.Ojciec bił nas każdą rzeczą,którą mógł mieć pod pod ręką.Go nie obchodziło czy to był pilot,butelka czy doniczka.Dla niego ważne było żebyśmy tylko cierpiały.
-Ryan naprawdę nie mam czasu.Pogadamy jak wrócę ok?-wyminęłam go szybkim ruchem i podbiegłam do swoich butów.
-N-No dobrze-spuścił głowę i odszedł do salonu.
Spojrzałam na niego współczującym wzrokiem.Sama nie wiem czemu to zrobiłam,ale zrobiło mi się jego w jakiś sposób żal.W tej chwili nie miałam dużo czasu.Szybko pobiegłam do salonu i rzuciłam mu się na szyję.Pocałowałam go kilka razy w policzek i mocno przytuliłam.
-Kocham cię Ryan-szepnęłam mu do ucha-Nadal jesteś moim kochanym bratem.
Chłopak na początku stał oszołomiony lecz po chwili zatopił drobną siostrę w swoich ramionach.
-Ja też cię kocham Jasmine-pocałował ją w czoło-Ty i mama jesteście dla mnie najważniejszymi osobami na świecie.
Przez chwilę staliśmy w ciszy tuląc się gdy w końcu jako pierwsza się odsunęłam.
-Muszę już iść Ryan.Niedługo wrócę i wtedy pogadamy.-powiedziałam i udałam się w kierunku drzwi.
-Dobrze narazie-Ryan pomachał mi na pożegnanie.Zaśmiałam się i także mu pomachałam.


Pod domem Harrego byłam w ciągu 10 minut.Przekroczyłam furtkę i miałam zamiar udać się w kierunku drzwi wejściowych,ale ktoś mocno pociągnął mnie za ramię.Gwałtownie się odwróciłam w wyniku czego spotkałam się z twardym torsem.To był Harry.Na pewno był Harry.
Podniosłam wzrok w poszukiwaniu szmaragdowych tęczówek,ale zamiast tego znalazłam bardzo jasne niebieskie.Odsunęłam się trochę i spojrzałam na cało kształt chłopaka.Bo z tego co widzę był to młody chłopak.
Miał jasną karnację,blond włosy postawione na żel i jak już mówiłam jasne,niebieskie oczy.Był umięśniony,ale trochę mniej niż Harry,a na rękach miał dziwnie znaki składające się z linii,kółek i innych.Z powrotem spojrzałam na jego twarz,na której widniał szyderczy uśmieszek.Miałam złe przeczucia co do tego chłopaka.
-Ty jesteś Jasmine Moore-zapytał i powoli się do mnie zbliżył.
-T-Tak.A ty j-jesteś?-zrobiłam krok do tyłu i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Nie musisz wiedzieć kim jestem-odpowiedział-Harry'ego nie ma.
-Ach....T-to ja już pójdę-szerokim łukiem ominęłam chłopaka i skierowałam się do furtki.
-To mi ułatwia zadanie-powiedział.Chyba nie miałam tego usłyszeć.
Chciałam się odwrócić i zapytać o co mu chodzi,ale za nim zdąrzyłam to zrobić poczułam przeszywający mnie ból.
Po chwili zderzyłam się z ziemią.Nie było już nic.Tylko ciemność.Pusta,tajemnicza ciemność.

_____________________________________________________________________________________________________________
HEEEEEJ OD RAZU ZACZNĘ OD PRZEPROSIN!!!!!!!
Jak już pisałam w notce kabel od laptopa mi się spalił (Tak spalił,wiem że to dziwne) i dlatego rozdziału nie było tak długo.Ale HEJ rozdział już jest więc JEEEEEEJ!!!! ♥♥♥

Jasmine przypomniała sobie moment z dzieciństwa,w którym był Harry!!! OMG!! AAAAA!!
Według mnie razem z Austinem tworzą słodkie rodzeństwo i są idealni ^_^ A teraz pytanie kim był ten chłopak!!! Hmmm..Sama wam nie powiem bo nie wiem co moja wyobraźnia jeszcze wymyśli. Heh <3 Mam nadzieję,że nie opuściliście mnie i z cierpliwością czekaliście na kolejny rozdział :)

5 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ ♥


A więc do kolejnego miśki *-^

@Oh_My_Styles__

piątek, 14 lutego 2014

BAAARDZO PRZEPRASZAM!!!

Zauważyliście,że ostatnio bardzo dużo was przepraszam.Heh..taaa.
Wiem,że już dawno miałam dodać rozdział ale w chwili gdy go pisałam (mam już napisaną połowę) ładowarka od laptopa zaczęła się dymić i tak się kurwa skończyła ta historia...
Naprawdę bardzo ale to bardzo prze[raszam bo chciałam już dawno dodać rozdział ale niestety nie mogłam.Na telefonie próbowałam odtworzyć tamtą napisaną część ale nie mogło się załadować.NAPRAWDĘ BARDZO PRZEPRASZAM I PROSZĘ NIE POUSZCZAJCIE MNIE!!!! :( :( KOLEJNY ROZDZIAŁ DODAM ZA TYDZIEŃ LUB DWA BO ZARAZ WYJEŻDŻAM W GÓRY.
Chciałabym wam życzyć WSPANIAAAAŁYCH FERI I ŻEBYŚCIE MI SIĘ TU TYLKO NIE POŁAMALI!!! ;)
I jeszcze raz bardzo przepraszam!!!!!

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 6*

Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA SPÓŹNIENIE WSZYTKO WYJAŚNIĘ W NOTCE POD ROZDZIAŁEM...A NARAZIE MIŁEGO CZYTANIA.



Po raz czwarty próbowałam wydostać się z silnych ramion Harrego,tak aby go nie wybudzić.Cały czas pamiętałam jego duże,miękkie...czarne...skrzydła.Pamiętam jak sprawiał  i przyjemność,pomimo moich bezsensownych protestów.
Aktualnie leżałam obok Harry'egoo,który oplatał mnie każdą możliwą częścią ciała.Ramiona oplecione wokół mojego brzucha naprężały się przy każdym wdechu chłopaka,nogi splątane razem na moich biodrach zacieśniały swój uścisk przy każdym moim ruchu.Jego głowa spokojnie leżała na mojej klatce piersiowej .Małe pochrapywania wychodziły z jego ust.Mogę tylko powiedzieć,że Harry wyglądał jakby całkowicie był do mnie przyszyty.
Jeszcze raz spróbowałam wydostać się z jego objęć.Powoli odkleiłam jego nogi z moich bioder i położyłam na druga połowę łóżka.Jego ręce były jak dwie,lepkie macki,oplecione wokół mnie.Co je podnosiłam do góry,one automatycznie wracały na miejsce.Westchnęłam ciężko i użyłam całej swojej siły,żeby podnieść silne ciało chłopaka.
Męczarnia zajęła mi całe pięć minut.Jestem w kompletnym szoku,że jakim cudem Harry pomimo mojej "małej" szarpaniny jeszcze się nie obudził.Tak,w końcu.Te pięć minut dało mi zbawienie i jakimś cudem wyszłam z łóżka.Ha poprawka.Wyleciałam bo zsunęłam się z prześcieradła i spadłam tyłkiem prosto na podłogę.AłĆ....Na pewno zostanie niezły siniak.Ze względu na siłę z jaką upadłam po całym pomieszczeniu rozniósł się głośny huk.Uuuu..jestem pewna,że tym razem Harry się obudził.Powoli podniosłam głowę i sprawdziłam czy chłopak coś usłyszał.
Harry zmarszczył brwi i przeturlał się na miejsce,na którym niedawno spałam.Wymamrotał coś pod nosem i wtulił w poduszkę.Uff...Bóg wreszcie postanowił uratować mi tyłek.
W zamiarze miałam iść do domu i tak też zrobiłam.Przejrzałam się szybko w lustrze.Serce stanęło mi na ślad na mojej szyi.Mała czerwona malinka pokrywała mojej szyi.Delikatnie dotknęłam jej opuszkiem palca.Syknęłam cicho gdy pieczenie rozniosło się po moim organizmie.Wątpię,że gdy wrócę do domu mama będzie zadowolona z tego widoku.A raczej byłam tego pewna.Przysięgam,że gdyby Harry teraz nie spał zabiłabym go gołymi rękami.Westchnęłam i zakryłam znak warstwą włosów.Dopiero teraz zauważyłam,że byłam ubrana w bieliznę i koszulkę chłopaka.Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu moich ubrań.Znalazłam je złożone na krześle obok drzwi do łazienki.Nie przypominam sobie,żebym się przepierała ostatniej nocy.Chyba,że.....Ugh...CO ZA DUPEK!!!
W miarę cicho podeszłam na palcach i wzięłam ubrane w ręce.Szczerze to nie chciało mi się pójść do łazienki dlatego postanowiłam przebrać się tutaj.Przecież to tylko bluzka i szorty.Spojrzałam w stronę Harry'go.Był do mnie odwrócony tyłem.Szybko zdjęłam bluzkę i założyłam ciuchy.
Jak na razie dobrze mi idzie.Zostało zejście na dół,ubranie butów i wyjście.Znałam drogę do domu,ponieważ nie raz byłam w dzielnicy,w której mieszkał Harry.Po cichu podbiegłam do drzwi i przecisnęłam się przez nie.Pokręciłam się trochę po korytarzu w poszukiwaniu schodów.Przysięgam,że ten dom jest jak jeden wielki labirynt.Ha,są.Cicho po nich zbiegłam,jeżeli wogule można cicho biegać i rzuciłam się w kierunku moich butów.
W pewnym momencie usłyszałam ciężkie kroki i wołanie.Kurwa,kurwa,kurwa.
-Jasmine?!-Nie,to nie był normalny ton głosu.To był ryk wywołany przez Harry'ego.Pewnie zauważył już moje zniknięcie.

Wczoraj mówił,że opowie mi o tym,że jest aniołem.Tak wtedy byłam jeszcze tego ciekawa.Teraz mam to w bardzo głębokim poważaniu.Liczyło się to,żeby uwolnić się od tego psychopaty.Znalazłam moją torebkę na jednym z wieszaków i szybko ją zabrałam.
-Jasmine przysięgam,że jeśli właśnie próbujesz uciekać to możesz zapomnieć o normalnej no.....
Zatrzymał się w półkroku gdy zauważył mnie zabierającą swoją torebkę.Nadal był w piżamie-jeżeli same bokserki można zaliczyć do piżam-i wątpię,żeby w takim stroju mnie gonił.
-Papa Harry-powiedziałam kpiącym tonem i chwyciłam za klamkę.Niemożliwe szybko od niej odskoczyłam gdy zauważyłam jak gorąca ona jest.Co jest kurwa?
Spojrzałam na chłopaka.Niesamowicie czarne oczy,tępo wpatrywały się raz w mnie raz w klamkę.Oh..no tak.Dzięki niemu klamka jest cała gorąca.Jest tym cholernym aniołem z tymi cholernymi mocami.
Po chwili Harry zrobił pierwszy krok w moją stronę,potem drugi,trzeci....
Z każdym jego krokiem ja cofałam się do tyłu,dopóki uniemożliwiły mi to duże mahoniowe drzwi.
Jeszcze raz spróbowałam sięgnąć do klamki.O kurwa!!! Gorące!!!
Nie miałam wyboru,jeżeli chciałam się stąd wydostać musiałam to zrobić.Już chciałam kolejny raz sięgnąć do drzwi,ale nagle wpadła na wspaniały pomysł.Wzięłam rąbek mojej bluzki i okryłam nią dłoń.Raz grozi śmierć.Szybko złapałam klamkę w bluzkę i przekręciłam dwa razy.Tak.Udało się.Spojrzałam za siebie i zauważyłam Harrego zbliżającego się szybkimi krokami w moim kierunku.
-Jasmine jeżeli teraz wyjdziesz to....
-To co?!

Wydarłam się i odważnie wyprostowałam.Nie miałam zamiaru okazywać mu słabości.Nie teraz.Chłopak opuścił ręce i tępo się we mnie popatrzył.
-Tak myślałam...nic mi nie zrobisz...-posłałam mu złośliwy uśmiech i przekroczyłam próg domu.
-Dobrze idź...ale pamiętaj to jeszcze nie koniec......-Warknął Harry i cofnął się w głąb domu.Stanął na jednym z schodków i podniósł rękę.
Po chwili drzwi zatrzasnęły się z ogromną siłą,a ja upadłam na chodnik.To zaczyna robić się coraz bardziej chore...Wstałam i otrzepałam moje kolana z kurzu.Wyciągnęłam mojego białego iPhona z tylnej kieszeni moich szortów.11:24.Moja mama już pewnie wariuje dlaczego jeszcze nie mam mnie w domu.
Ruszyłam szybkim krokiem w kierunku mojego domu,szykując się na dłuuuugą rozmowę.



-Jeszcze raz cię zapytam....gdzie wczorajszej nocy byłaś?-moja matka skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i kontynuowałam swoje przysłuchanie.
-Już ci mówiłam,byłam u Coonie bo musiałyśmy zrobić razem projekt z biologi,który zajął nam dużo czasu więc Coonie zaproponowała nocowanie.Była bardzo późna godzina a na dworze było już ciemno,dlatego się zgodziłam i zostałam.
-Dzwoniłam do Coonie i nie odbierała...
-Bo wyszłam o 10:50,a ona zazwyczaj śpi do 12:00.Po drodze wstąpiłam jeszcze do Starbucksa na mrożoną kawę i oto jestem.
-Jakoś nie czuję od ciebie zapachu kawy...
-No tak bo na bo po wypiciu użyłam miętowej gumy i dlatego nie czuć kawy.
-Mięty także nie czuję...
-Bo zapach szybko znika,tak jak smak.
Miałam nadzieję,że uwierzy w tą całą historyjkę,którą szybko wymyśliłam.
Mama westchnęła i położyła ręce na blacie.
-Powiedzmy,że ci ufam.
Przerwał nam dzwonek do drzwi.Popatrzyłyśmy na siebie zdezorientowane i kiwnęłyśmy głową.
-Pójdę otworzyć-Mama pierwsza ruszyła się z miejsca i podeszła do drzwi.Poszłam jej śladami i stanęłam obok niej.
Przed nami stanął wysoki blondyn z dużą sportową torbą.Piękne niebieskie oczy wpatrywały się we mnie i moją mamę.Jak już wspominałam miał blond włosy zaczesane do tyłu.Jego umięśniony tors okrywała biała koszulka i narzucona na to dżinsowa kurtka.Na szyi miał kilka srebrnych łańcuszków.Do tego dobrał zwykłe,sprane dżinsy i białe Supry.Z powrotem popatrzyłam na jego twarz.Wydawała się taka znajoma.Jakbym już ją kiedyś widziała.
Kątem oka spojrzałam na mamę.Jej oczy zrobiły się szklane i wpatrywały się w chłopaka z tęsknotą,opiekuńczością,miłością?
Chłopak powoli do nas podszedł.
-Ryan?-szepnęła moja mama.
-Tak...witaj mamo-na jego usta wkradł się duży uśmiech.
-O mój boże...!!!-krzyknęła moja mama płaczliwym tonem i rzuciła mu się na szyję.
Próbowałam ogarnąć co się właśnie stało.Czy on nazwał ją swoją mamą.Nie,nie,nie,nie musiał ją chyba pomylić z kimś innym.
-Gdzieś ty się podziewał?-odsunęła się od niego i złapała za rękę,ciągnąc go do domu.Zamknęłam za nimi drzwi i w osłupieniu podążyłam za nimi.
-A wiesz,tu i tam-odpowiedział i usiadł na stołku przy blacie.Postanowiłam im przerwać.Odchrząknęłam głośno zwracając tym swoją uwagę.Obydwoje spojrzeli na mnie.
Ryan-o ile mi wiadomo tak się nazywał-posłał mi pełen radości uśmiech.
-Ymmm...mamo?-zapytałam-Kim on jest?
-Zapytaj się go,sam ci odpowie-uśmiechnęła się i z powrotem całą uwagę skupiła na Ryanie.
-A więc,kim ty jesteś?-odwróciłam się do niego.
-Jesteś już taka duża-przejechał po mnie wzrokiem i skupił się na twarzy-nie jesteś już malutką trzylatką.
Uśmiech sam wkradł mi się na twarz,a moje policzki oblały rumieńcem.
-Zawsze się przy mnie rumieniłaś-śmiech wypełnił cały pokój.
-Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie-mruknęłam i spojrzałam na niego ukradkiem.Muszę powiedzieć,że był niesamowicie seksowny.Zeskoczył z stołka i powoli do mnie podszedł.Niespodziewanie objął mnie w ramiona i zatopił twarz w moich włosach.Byłam kompletnie oszołomiona.Nie wiedząc co robić oplotłam go wokół tali.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem-odsunął się i spojrzał w moje oczy-Jestem twoim bratem.
Moje serce nagle stanęło.On moim bratem.Zaraz,zaraz.Próbowałam go sobie przypomnieć.Jakiś moment w moim życiu,który z nim spędziłam......
Pamiętam,pamiętam go.To on zawsze zabierał mnie na spacer kiedy miałam 5 lat.To on huśtał mnie na huśtawkach i zjeżdżał ze mną na zjeżdżalni.To on bronił mnie i mamę przed pijanym ojcem.To starał się mnie położyć spać,podczas gdy ojciec wpadał w furię.To on był zawsze blisko mnie.To on obiecał,że nie odejdzie,że zawsze będzie mnie bronił.Ale odszedł.Zostawił nas.
Do moich oczu napłynęły łzy.
-Obiecałeś-szepnęłam czując jak pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
-Co?
-Obiecałeś,że nigdy mnie nie opuścisz....że będziesz mnie bronił...obiecałeś-odsunęłam się od niego-Podczas gdy ojciec nas bił ty odszedłeś bez żadnego wytłumaczenia.Tak po prostu.
-Nie Jasmine,to nie tak,ja zawsze się o was troszczyłem i ja...
-Teraz to w dupie mam twoje wytłumaczenie!!-wybuchłam.W tej chwili miałam ochotę do niego podejść i go uderzyć.Ale nie mogłam,był moim bratem i w jakiś sposób nadal go kochałam.
-Jasmine posłuchaj mnie proszę..-powoli do mnie podszedł.Chciał złapać mnie za rękę ale się wyrwałam.
-Jak mogłeś-szepnęłam.
To były ostatnie dwa słowa,które do niego powiedziałam po czym pobiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju.
Obiecał 
____________________________________________________________________________________
Iiiiii Drama.Wiem,że ten rozdział jest taki króciutki i wiem,że jest spóźniony.Już wam daję wytłumaczenie.
Rozdział miałam dodać w sobotę (były to urodziny naszego Harolda i miałam w zamiarze dodać rozdział) ale przedtem w czwartek było zebranie w szkole.I jak widać nie jestem najlepsza z historii i matmy.I dlatego nie miałam dostępu do laptopa.Ale hej!!Teraz już mam więc się cieszymy!!! JJJJEEEEEJ!!!! Jak widzicie okazało się ,że Jasmine ma brata.A gra go..Austin Butler..Macie go w zakładce bohaterowie.Aktualnie mam ogromną fazę na Austina Butlera i chciałabym,żeby był moim bratem,ale że w rodzinie jestem najstarszą siostrą to nie mam szans.Dlatego dałam go jako brata tutaj ^_*
BAAAARDZO DZIĘKUJĘ ZA TYLE KOMENTARZY I NAPRAWDĘ JESTEM BARDZO WDZIĘCZNA!!!!;3 ;3 ;3
A teraz!!

4 komentarze=następny rozdział ;3

Przepraszam ale po prostu musiałam ;3 Do następnego!!! <3

z @Naughty_Angell_    zmienione na    @Oh_My_Styles__