Obróciłam omlet na patelni i poczekałam,aż przypiecze się jego druga strona.Na stole były już przygotowane wszystkie potrzebne rzeczy,których można użyć do smarowania.Czyli słoik z czekoladą,dżemem i marmoladą oraz różnego rodzaju owoce.
Wstaąłm jakiąś godzinę temu i dotychczas Harry jeszcze nie zszedł na dół.Nie wiedziałam,że z niego aż taki śpioch.U mnie w domu to zazwyczaj ja spałam najdłużej.Jak widać od dzisiaj miało się to zmienić.
Ze względu na to jaki upał był na dworze-co jest nietypowym zjawiskiem w Londynie- musiałam wybrać jakieś rzeczy,które były wygodne i przewiewne ale niezbyt prześwitujące.Dlatego wybrałam TEN zestaw.A włosy spięłam w niechlujnego koczka.Nie malowałam się już bo i tak nie miałam czym.Pamiętajmy,że nadal byłam w domu Harry'ego-mimo,że niedługo to będzie nasz dom.Jak dotąd nie przywiozłam jeszcze moich rzeczy.A te co mam teraz na sobie to miałam w torebce (Uwarzajcie mnie za dziwną,ale tak...zawsze noszę przy sobie zapasowy zestaw ubrań).
Cholera ile on może spać?!
Nie czekając ani sekundy dłużej skierowałam się w kierunku schodów,a potem prosto do naszego pokoju.Ten dom jest jak jeden duży labirynt.Wchodzisz w jeden korytarz....ślepy punkt.Wchodzisz w drugi korytarz...ślepy punkt.
Ugh..kiedyś będę musiała się nauczyć planu tego domu.
Po kilku minutach szukania znalazłam nasz pokój.Delikatnie otworzyłam drzwi i położyłam stopu na zimnych,drewnianych panelach podłogowych.Gdy już tu się przeprowadzę poproszę Harry'ego o ciepły,miękki,puchowy,biały dywan.Tak,ewidentnie.
I wątpię żeby się zgodził,ale mam zmiar zmienić kolor kilku ścian na jaśniejsze.Tak tu ciemno i mroczno.Meble oczywiście bym zostawiła bo naprawdę przypadły mi do gustu.
Podeszłam do dużego łóżka i usiadłam na jego krawędzi.Mój wzrok automatycznie skierował się na chłopaka z burzą loczków na głowie.Podczas snu wyglądał tak słodko.Tak jakby to nie był ten Harry,którego znałam.Teraz nie wyglądał na tak niebezpiecznego jak był naprawdę.
Pamiętam jak kilka dni temu gdy jechałam z Harry'm samochodem,cały czas mu się przyglądałam.Wtedy powiedział "zrób zdjęcie to zostanie na dłużej".I taki pomysł przyszedł mi także teraz.
Wyjęłam swój telefon i ustawiłam aparat,poczym szybko pstryknęłam zdjęcie i ustawiłam na tapetę.Teraz mogę oglądać go codziennie nawet jak nie ma go w domu.
Okej czas już na pobudkę.
-Heej śpiąca królewno-powiedziałam i poklepałam go po ramieniu-Wstawaj już wstawaj...
Zaczęłam nim lekko trząść gdy nie zareagował na moją prośbę.
-Nieeee mamooo..jeszcze minutkę..albo dwie..
Mruknął i przekręcił się na brzuch zajmując całą powierzchnię łóżka.
Już widzę,że tym sposobem go nie wyciągnę,dlatego postanowiłam użyć spodobu,którym budził mnie kiedys tata gdy nie chciałam wstać do szkoły.
Taaa...tata.
Złapałam palcami dwa krańce pościeli i jednym szybkim ruchem ściągnęłam ją z mojego śpiocha.
HA HA HARRY 1:0 DLA MNIE!
-Teraz już wstaniesz kochanie?-zapytałam najmilej jak umiałam i usiadłam na jego plecach.Oparłam się łokciami o jego łopatki i dmuchnęłam w szyję.
-Nie
Odpowiedział stanowczo i zatopił nos w pościeli.
Jak on mnie wnerwia! Ile do jasnej cholery można spać?! Nawet ja tak długo nigdy nie spałam!!
Mamy już godzinę 12.30,a on jeszcze śpi w tym pieprzonym łóżku!
-Harry kurwa wstawaj już! Śniadanie ci wystygnie!
Uderzyłam go w tył głowy i zirytowana upadłam na łóżko.
-Ale ja nieee chcęęęę!!!
Jęknął i położył na mnie swoje ciężkie ramię.Nie to,że był gruby bo napewno nie był! Jego ramię było ciężkie ze względu na to,że był bardzo umięśniony i wysportowany.Ciekawe jakie sporty mógł uprawiać? Boks? Nożna? Koszykówka?
-Harry?
-Hmm?
Odwróciłam głowę w jego stronę w tym samym momencie gdy on zrobił to samo.
-Jaki sport trenujesz?
Zmrużył oczy i zmierzyl mnie wzrokiem.
-A skąd wiesz,że trenuję? Co?
Westchnęłam zirytowana tym,że nie dał mi odpowiedzi za pierwszym razem.
-To chyba logiczne.Nie każdy facet na ulicy jest tak umięśniony i silny jak ty.Prawda? Dlatego się pytam jaki trenujesz sport.
-Walczyłem kiedyś na ringach.Czyli można powiedzieć,że trenowałem boks.
Na jego wypowiedź otworzyły mi się oczy.On walczył na ringach? Czyli tak jakby był bokserem?
Wow.Mogłam się spodziewać odpowiedzi Boks,ale tego że walczył na ringach to nawet nie przyszło mi do głowy.
-Czyli tak naprawdę byłeś kiedyś bokserem?
-Nie,nie,nie byłem bokserem.To było coś w rodzaju zabawy lub poprostu zwykła walka raz na tydzień.
Acha czyli jego zabawą w dawnych latach były walki na ringach.Taaa..fajnie.
-Czasem zdarzały się sytuacje gdy wdawaliśmy się w bójki z aniołami światła i wtedy robiło się niezbyt fajnie.
No ciekawie ciekawie.
-Rozwiń
Powiedziałam i podparłam sie łokciem o poduszkę, na której przed tem trzymałam głowę.Harry westchnął zirytowany tym,że od razu nie załapałam i zaczął gestykulować rękoma.
-Anioły światła i anioły ciemności od dawna kłóciły się o byle gówna.Jak wiadomo moja rodzina czyli Stylesowie,są władcami wszystkich aniołów ciemności,a rodzina Malików..
CO?!
Rodzina Malików?! O co z nimi znowu chodzi?! Nie dość,że Zayn MALIK porwał mnie i pobił to jeszcze on i jego rodzina są włascami wszystkich aniołów światła?!
To znaczy Harry jeszcze tego nie powiedział,ale z tego co słyszę to tak właśnie jest.
-...to władcy wszystkich aniołów światła.
Wiedziałam.
-Co to ma wspólnego z boksem?
Harry przewrócił oczami.
-Ma to wspólnego z boksem,że co roku urządzane są nielegalne zawody z tego sportu pomiędzy aniołami ciemności a światła.Nie mam pojęcia po co oni to robią,ale cóż.Tak właśnie dochodzimy do tego momentu gdzie ja i Zayn zawsze zaczynamy tam walki.Czyli wiadomo on jest następcą tronu po swoich starych,a ja po swoich.
Moment moment...Jeżeli Zayn ma zostać królem czy tam władcą aniołów światła to czy nie powinien mieć swojej wybranki? Chyba raczej powinien...
-Ej a Zayn także musi mieć wybrankę?
Z czystej ciekawości spojrzałam na Harry'ego,który spokojnie leżał na brzuchu przy okazji obserwując każdy mój ruch.Mimowolnie zarumieniłam się,ale nie przerwałam kontaktu wzrokowego.
-Powinien i ma.
Ta odpowiedź mnie zaskoczyła.No bo kto w końcu chciałby resztę swojego życia spędzić z takim potworem jak on? Według mnie to tylko jakaś psychopatka.Ale może ona też nie wiedziała,że zostanie żoną anioła? Tak jak ja?
-Dobra koniec tematu.Czas na śniadanie.
-Dziękuję Harry za podwózkę-powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.
Już miałam złapać za rączkę i wyjść z samochodu gdy KTOŚ oczywiście musiał mnie wyprzedzić.
Harry otworzył mi drzwi i podał rękę,żeby pomóc wyjść.
-Dziękuję-cicho powiedziałam i ostatni raz popatrzyłam na chłopaka po czym skierowałam się do domu.
-Ej! Jasmine!
Usłuszałam za sobą krzyk i tupot ciężkich korków.Odwróciłam się i ujrzałam biegnącego w moją strone Harry'ego.
-Dzisiaj o 20.00 bądź gotowa.Zabieram cię na imprezę razem z twoimi przyjaciółkami i chłopakami.-Szepnął mi na ucho i lekko przgryzł jego płatek-Ubierz coś zmysłowego i seksownego.
Pocałował mnie w kącik ust i pobiegł do samochodu posyłając mi ostatni uśmiech.
Wyjełam telefon i spojrzałam na zegarek.Jest 15.00.Mam jeszcze pięć godzin,żeby coś zjeść i się wyszykować.
Ehhh...
Zapowiada się ciekawy wieczór...
__________________________________________________________________________________________________________
Witam Witam Witam.
Rozdziału trochę dłuuuugo nie było,ale nie będę się już tłumaczyć bo to naprawdę nie jest ważne.To poprostu przez moje lenistwo ;)
Ten rozdział mi się nie podoba.Jak dla mnie za mało się w nim dzieje,ale za to jest więcej informacji,które przydadzą się w dlaszych rozdziałach.
WAŻNE!!!
Trzeba ustalić dni,w których rozdziały będą dodawane.
DLATEGO ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE RAZ NA TYDZIEŃ LUB DWA RAZY TO ZALEŻY OD CZASU W JAKIM KOMENTARZE BEDĄ SIĘ POJAWIAĆ.
ROZDZIAŁY BĘDĄ SIĘ POJAWIAĆ W WTORKI LUB WEEKENDY!!
Przepraszam za tą czcionkę,ale gdyby litery nie były duże i widoczne to byście tego nie przeczytali ;)
Takim oto sposobem się z wami żegnam miśśaki ;3
Przepraszam,że rozdział taki krótki ale wena mi uciekła :( postaram się,żeby kolejny był dłuższy.
15 komentarzy= Kolejny rozdział ;*
@Oh_My_Styles__
wtorek, 15 kwietnia 2014
środa, 2 kwietnia 2014
Rozdział 10*
-Dobrze Coonie powiedz to jeszcze raz,tylko wolniej i powoli-powiedziała Katy wycierając zaschniętą krew z jej policzka.Coonie wzięła głęboki wdech i mocniej otuliła się kocem.
-N-No dobrze,rano gdy poszłam przejść się do parku,po drodze spotkałam...Właśnie nie uwierzycie kogo spotkałam!!!!
Humor Coonie diametralnie się zmienił co sprawiło szok na twarzy mojej i Katy.Do tego momentu myślałyśmy,że dziewczyna była smutna i za dużo by nam nie powiedziała.Ale jak widać ten "Ktoś" musi być naprawdę kimś ważnym.
-Dobrze słonko tylko się tak nie unoś,bo zrobisz sobie jeszcze więcej siniaków.
Katy położyła dłonie n ramionach dziewczyny i lekko popchnęła ją na kanapę.
-Dobrze,dobrze....Ale to nie zmienia faktu,że nadal mi nie uwierzycie!
Westchnęłam równo z Katy i oddałyśmy jej głos.
-Spotkałam Andy'ego!!!
Jej krzyk był tak donośny,że dosłownie wywaliło mi bębenki.
-O czym ty mówisz?-odezwałam się po raz pierwszy w tej rozmowie.Szczerze? To imię Andrew-Bo Andy jest skrótem-Kogoś mi przypominało.Ale cóż,to pewnie tylko omamy.
-Tylko mi nie mówicie,że go nie pamiętacie?! Kurwa dziewczyny! Serio macie aż tak słabą pamięć?!
Katy popatrzyła się na mnie wzrokiem mówiącym "O kim ona do cholery mówi?!"
Posłałam jej to samo spojrzenie i z powrotem zwróciłam cała uwagę na Coonie.
-Coonie jeżeli boli cię głowa czy cokolwiek innego to po prostu nam powiedz,bo my za boga nie wiemy o kim ty mówisz kobieto?!
Dziewczyna westchnęła z poirytowaniem i położyła dwa palce na przedniej części nosa.
-Kurwa dzieci specjalnej troski-warknęła i popatrzyła na nas surowym wzrokiem-Andrew,Andrew Bismarck.Nadal nie pamiętacie?
Andrew Bismarck,Andrew Bismarck...kim on do chuja jes...O MÓJ BOŻE!!
-Tylko nie mów,że...on wrócił?!-Krzyknęłam i jak poparzona podniosłam się z fotela przy czym niechcący drapnęłam Katy paznokciem.
-Ał!...Kurwa Jasmine mogłabyś troszeczkę uwarzać?
-Ymmm...Tak,tak przepraszam.-odpowiedziałam mimo mojego nagłego przypływu energii.
Teraz pewnie zastanawiacie się kim jest Andy,prawda?
O tuż Andy to wysoki brunet o ślicznych niebieskich oczach i karelowych włosach.Z wielkim poczuciem humoru i wielką troską o swoich najbliższych.Poznałyśmy go gdy byłyśmy w ósmej klasie.Wtedy jeszcze wszyscy mieszkaliśmy w Glasgow.
Andrew był/jest naszym najlepszym przyjacielem.Każdą możliwą minutę spędzałam z nim i dziewczynami,które jeszcze wtedy także mieszkały w Glasgow.
Andy był beztroskim chłopakiem z tysiącem myśli na minutę.Zawsze pomagał nam w każdym problemie nawet jeżeli była to jakaś głupota.Ale niestety wspaniały początek ma zawsze smutny koniec.Pod koniec roku szkolnego Andy musiał się wyprowadzić do Miami bo jego mama dostała tam lepszą pracę.Szczerze? to nie wiem jak w Miami można zdobyć lepszą pracę niż tutaj w Londynie albo w Glasgow.
Jak widać Andy jednak wrócił.I w najbliższym czasie zamierzam się z nim spotkać.
-Ok ok,jeżeli spotkałaś się z Andy'm to dlaczego masz te wszystkie siniaki?
Zapytała Katy i wskazała na posiniaczoną twarz dziewczyny.
-Moment,moment dajcie mi dokończyć.Jak już mówiłam spotkałam się z Andrew i poszliśmy się przejść do parku.Z uwagi na to jak dobrze znacie moje szczęście w połowie spaceru musiał się wpierdolić Louis i wszystko zepsuć.Podszedł do nas i oprócz popchnięcia Andy'ego i uderzenia go w twarz nic nie zrobił.Nic nie zrobił przy ludziach oczywiście.Jak tylko wróciliśmy do domu od razu rzucił się na mnie z pięściami...A resztę to już znacie-Kilka ostatnich słów Coonie powiedziała na jednym wdechu.Nawet nie zauważyłam gdy po jej policzkach zaczęły lecieć gorzkie łzy.Było mi jej naprawdę żal.
-Ja go kurwa kocham!!
Jej słowa zupełnie zbiły mnie z tropu.Jak ona może kochać mordercę?! Spojrzałam ukradkiem na Katy,która siedziała mocno nad czymś zamyślona.
-Ehh...Coonie znasz go od trzech dni i już mówisz,że go kochasz? Dziewczyno on właśnie cię pobił a ty masz zamiar nam powiedzieć,że to nic?!
Dziewczyna westchnęła i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-Co ja mam ci powiedzieć?! CO?! Nie wiem jakim cudem tak szybko go pokochałam bo sama dobrze wiesz,że jeszcze nigdy nie zakochałam się tak szybko w jakimś chłopaku.Spędzałam z Louisem dużo czasu i on naprawdę jest całkiem fajnym gościem.
Pomyślałam przez chwilę nad jej słowami.Przypomniała mi się scena gdy zapytałam Harry'ego czy mnie kocha.Mogę powiedzieć,że byłam zadowolona z jego odpowiedzi bo z jednej strony chciałam,żeby mnie kochał,ale z drugiej może gdybym mu się nie spodobała to by mnie zostawił w spokoju i znalazł sobie inną?
-Dobrze Coonie jak chcesz...
Po chwili ciszy usłyszałyśmy głośne kroki i zamykanie drzwi frontowych.Oho chyba Harry wrócił.
Razem z dziewczynami wstałyśmy na równe nogi gdy zamiast jednego chłopaka zobaczyłyśmy ich trzech.A w tym Louisa.Jednak coś mi się nie zgadzało.Każdy z chłopców-Harry i Niall-byli zadowoleni tylko Louis miał smętną minę.I z tego co widziałam to w jego oczach był jakiś smutek.
-Louis?! co ty tu robisz?!- usłyszałyśmy donośny głos Coonie,która w tym momencie chowała się za mną i Katy-Masz zamiar zafundować mi powtórkę z rozrywki?!
Wskazała palcem na swoją twarz.
Mina chłopaka odrazu posmutniała i wyglądał jakby miał zaraz się popłakać.
-Nie Coonie ja...Ja naprawdę przepraszam...ja nie chciałem.
Chciał podejść do dziewczyny jednak razem z Katy zagrodziłyśmy mu drogę.
-Dziewczyny,proszę dajcie mi z nią porozmawiać-powiedział niemal błagalnie i lekko nas odepchnął na bok.
-Nie uważasz,że za dużo krzywdy jej już wyrządziłeś?!-warknęłam i nie chętnie się odsunęłam.
-Jasmine
Usłyszałam ostrzegawczy ton głosu Harry'ego,a potem zostałam opleciona przez jego ramiona.
Przewróciłam oczami i nie chętnie przywarłam plecami do jego torsu.
-Złość piękności szkodzi kochanie-szepnął do mojego ucha i pocałował jego płatek.Nie panowałam nad tym gdy po moich plecach przebiegły dreszcze,a policzki przybrały kolor ciemnego-różu.
Jakimś cudem zignorowałam błądzące ręce Harry'ego i spojrzałam na Coonie i Louisa.Aktualnie stali na środku salony i mocno się przytulali.Louis gładził plecy dziewczyny,a ta płakała w jego ramię.Nic nie poradziłam na to gdy z moich ust wydobyło się ciche "Awww...".
Jest już grubo po 22.00,a Coonie,Louis,Katy i Niall wyszli jakieś pół godziny temu.Jeszcze trochę porozmawialiśmy i wygłupialiśmy się do czasu aż Katy nie usnęła w ramionach Niall'a.Mogę śmiało powiedzieć,że trochę się zbliżyłam do chłopaków,zarówno jak i do Harry'ego.
Teraz leżę w sypialni mojej i Harry'ego czytając jakąś komedię romantyczną.Chłopak aktualnie bierze prysznic i z tego co słyszę to lubi pod nim śpiewać.Muszę przyznać,że ma naprawdę piękny głos.Z taką lekką chrypką.Myślę,że Harry nie jest wcale taki zły jak myślałam.Jest naprawdę miłym i troskliwym chłopakiem tylko czasem traci panowanie nad złością i to wszystko wymyka mu się spod kontroli.Ale w końcu obiecałam,że dam mu tą szansę.
Po chwili poczułam jak materac łóżka kołysze się pod czyimś ciężarem a para ramion oplata mój brzuch.
-Co czytasz?
Usłyszałam pomruk Harry'ego.Pochylił się nade mną i złożył pocałunek na moim policzku.
-Nic,nic i tak już skończyłam.
Powiedziałam i odłożyłam książkę na szafkę nocną.
-Idziemy spać?
Zapytałam się chłopaka i otuliłam kołdrą.Jako odpowiedź uzyskałam tylko jedno znaczne kiwnięcie głową,a po chwili zostałam przyciągnięta do torsu chłopaka.
-Dobranoc Kochanie
-Dobranoc Harry
_____________________________________________________________________________________________
Witam Koteczki po dosyć długiej przerwie.Przybywam do was z rozdziałem 10 i najszczerszymi przeprosinami ode mnie!!!
Niestety nie mam za dużo czasu na pisanie notki więc powiem,że kolejny rozdział będzie szybciej niż ten.
10 komentarzy=Kolejny Rozdział ;*
-N-No dobrze,rano gdy poszłam przejść się do parku,po drodze spotkałam...Właśnie nie uwierzycie kogo spotkałam!!!!
Humor Coonie diametralnie się zmienił co sprawiło szok na twarzy mojej i Katy.Do tego momentu myślałyśmy,że dziewczyna była smutna i za dużo by nam nie powiedziała.Ale jak widać ten "Ktoś" musi być naprawdę kimś ważnym.
-Dobrze słonko tylko się tak nie unoś,bo zrobisz sobie jeszcze więcej siniaków.
Katy położyła dłonie n ramionach dziewczyny i lekko popchnęła ją na kanapę.
-Dobrze,dobrze....Ale to nie zmienia faktu,że nadal mi nie uwierzycie!
Westchnęłam równo z Katy i oddałyśmy jej głos.
-Spotkałam Andy'ego!!!
Jej krzyk był tak donośny,że dosłownie wywaliło mi bębenki.
-O czym ty mówisz?-odezwałam się po raz pierwszy w tej rozmowie.Szczerze? To imię Andrew-Bo Andy jest skrótem-Kogoś mi przypominało.Ale cóż,to pewnie tylko omamy.
-Tylko mi nie mówicie,że go nie pamiętacie?! Kurwa dziewczyny! Serio macie aż tak słabą pamięć?!
Katy popatrzyła się na mnie wzrokiem mówiącym "O kim ona do cholery mówi?!"
Posłałam jej to samo spojrzenie i z powrotem zwróciłam cała uwagę na Coonie.
-Coonie jeżeli boli cię głowa czy cokolwiek innego to po prostu nam powiedz,bo my za boga nie wiemy o kim ty mówisz kobieto?!
Dziewczyna westchnęła z poirytowaniem i położyła dwa palce na przedniej części nosa.
-Kurwa dzieci specjalnej troski-warknęła i popatrzyła na nas surowym wzrokiem-Andrew,Andrew Bismarck.Nadal nie pamiętacie?
Andrew Bismarck,Andrew Bismarck...kim on do chuja jes...O MÓJ BOŻE!!
-Tylko nie mów,że...on wrócił?!-Krzyknęłam i jak poparzona podniosłam się z fotela przy czym niechcący drapnęłam Katy paznokciem.
-Ał!...Kurwa Jasmine mogłabyś troszeczkę uwarzać?
-Ymmm...Tak,tak przepraszam.-odpowiedziałam mimo mojego nagłego przypływu energii.
Teraz pewnie zastanawiacie się kim jest Andy,prawda?
O tuż Andy to wysoki brunet o ślicznych niebieskich oczach i karelowych włosach.Z wielkim poczuciem humoru i wielką troską o swoich najbliższych.Poznałyśmy go gdy byłyśmy w ósmej klasie.Wtedy jeszcze wszyscy mieszkaliśmy w Glasgow.
Andrew był/jest naszym najlepszym przyjacielem.Każdą możliwą minutę spędzałam z nim i dziewczynami,które jeszcze wtedy także mieszkały w Glasgow.
Andy był beztroskim chłopakiem z tysiącem myśli na minutę.Zawsze pomagał nam w każdym problemie nawet jeżeli była to jakaś głupota.Ale niestety wspaniały początek ma zawsze smutny koniec.Pod koniec roku szkolnego Andy musiał się wyprowadzić do Miami bo jego mama dostała tam lepszą pracę.Szczerze? to nie wiem jak w Miami można zdobyć lepszą pracę niż tutaj w Londynie albo w Glasgow.
Jak widać Andy jednak wrócił.I w najbliższym czasie zamierzam się z nim spotkać.
-Ok ok,jeżeli spotkałaś się z Andy'm to dlaczego masz te wszystkie siniaki?
Zapytała Katy i wskazała na posiniaczoną twarz dziewczyny.
-Moment,moment dajcie mi dokończyć.Jak już mówiłam spotkałam się z Andrew i poszliśmy się przejść do parku.Z uwagi na to jak dobrze znacie moje szczęście w połowie spaceru musiał się wpierdolić Louis i wszystko zepsuć.Podszedł do nas i oprócz popchnięcia Andy'ego i uderzenia go w twarz nic nie zrobił.Nic nie zrobił przy ludziach oczywiście.Jak tylko wróciliśmy do domu od razu rzucił się na mnie z pięściami...A resztę to już znacie-Kilka ostatnich słów Coonie powiedziała na jednym wdechu.Nawet nie zauważyłam gdy po jej policzkach zaczęły lecieć gorzkie łzy.Było mi jej naprawdę żal.
-Ja go kurwa kocham!!
Jej słowa zupełnie zbiły mnie z tropu.Jak ona może kochać mordercę?! Spojrzałam ukradkiem na Katy,która siedziała mocno nad czymś zamyślona.
-Ehh...Coonie znasz go od trzech dni i już mówisz,że go kochasz? Dziewczyno on właśnie cię pobił a ty masz zamiar nam powiedzieć,że to nic?!
Dziewczyna westchnęła i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-Co ja mam ci powiedzieć?! CO?! Nie wiem jakim cudem tak szybko go pokochałam bo sama dobrze wiesz,że jeszcze nigdy nie zakochałam się tak szybko w jakimś chłopaku.Spędzałam z Louisem dużo czasu i on naprawdę jest całkiem fajnym gościem.
Pomyślałam przez chwilę nad jej słowami.Przypomniała mi się scena gdy zapytałam Harry'ego czy mnie kocha.Mogę powiedzieć,że byłam zadowolona z jego odpowiedzi bo z jednej strony chciałam,żeby mnie kochał,ale z drugiej może gdybym mu się nie spodobała to by mnie zostawił w spokoju i znalazł sobie inną?
-Dobrze Coonie jak chcesz...
Po chwili ciszy usłyszałyśmy głośne kroki i zamykanie drzwi frontowych.Oho chyba Harry wrócił.
Razem z dziewczynami wstałyśmy na równe nogi gdy zamiast jednego chłopaka zobaczyłyśmy ich trzech.A w tym Louisa.Jednak coś mi się nie zgadzało.Każdy z chłopców-Harry i Niall-byli zadowoleni tylko Louis miał smętną minę.I z tego co widziałam to w jego oczach był jakiś smutek.
-Louis?! co ty tu robisz?!- usłyszałyśmy donośny głos Coonie,która w tym momencie chowała się za mną i Katy-Masz zamiar zafundować mi powtórkę z rozrywki?!
Wskazała palcem na swoją twarz.
Mina chłopaka odrazu posmutniała i wyglądał jakby miał zaraz się popłakać.
-Nie Coonie ja...Ja naprawdę przepraszam...ja nie chciałem.
Chciał podejść do dziewczyny jednak razem z Katy zagrodziłyśmy mu drogę.
-Dziewczyny,proszę dajcie mi z nią porozmawiać-powiedział niemal błagalnie i lekko nas odepchnął na bok.
-Nie uważasz,że za dużo krzywdy jej już wyrządziłeś?!-warknęłam i nie chętnie się odsunęłam.
-Jasmine
Usłyszałam ostrzegawczy ton głosu Harry'ego,a potem zostałam opleciona przez jego ramiona.
Przewróciłam oczami i nie chętnie przywarłam plecami do jego torsu.
-Złość piękności szkodzi kochanie-szepnął do mojego ucha i pocałował jego płatek.Nie panowałam nad tym gdy po moich plecach przebiegły dreszcze,a policzki przybrały kolor ciemnego-różu.
Jakimś cudem zignorowałam błądzące ręce Harry'ego i spojrzałam na Coonie i Louisa.Aktualnie stali na środku salony i mocno się przytulali.Louis gładził plecy dziewczyny,a ta płakała w jego ramię.Nic nie poradziłam na to gdy z moich ust wydobyło się ciche "Awww...".
Jest już grubo po 22.00,a Coonie,Louis,Katy i Niall wyszli jakieś pół godziny temu.Jeszcze trochę porozmawialiśmy i wygłupialiśmy się do czasu aż Katy nie usnęła w ramionach Niall'a.Mogę śmiało powiedzieć,że trochę się zbliżyłam do chłopaków,zarówno jak i do Harry'ego.
Teraz leżę w sypialni mojej i Harry'ego czytając jakąś komedię romantyczną.Chłopak aktualnie bierze prysznic i z tego co słyszę to lubi pod nim śpiewać.Muszę przyznać,że ma naprawdę piękny głos.Z taką lekką chrypką.Myślę,że Harry nie jest wcale taki zły jak myślałam.Jest naprawdę miłym i troskliwym chłopakiem tylko czasem traci panowanie nad złością i to wszystko wymyka mu się spod kontroli.Ale w końcu obiecałam,że dam mu tą szansę.
Po chwili poczułam jak materac łóżka kołysze się pod czyimś ciężarem a para ramion oplata mój brzuch.
-Co czytasz?
Usłyszałam pomruk Harry'ego.Pochylił się nade mną i złożył pocałunek na moim policzku.
-Nic,nic i tak już skończyłam.
Powiedziałam i odłożyłam książkę na szafkę nocną.
-Idziemy spać?
Zapytałam się chłopaka i otuliłam kołdrą.Jako odpowiedź uzyskałam tylko jedno znaczne kiwnięcie głową,a po chwili zostałam przyciągnięta do torsu chłopaka.
-Dobranoc Kochanie
-Dobranoc Harry
_____________________________________________________________________________________________
Witam Koteczki po dosyć długiej przerwie.Przybywam do was z rozdziałem 10 i najszczerszymi przeprosinami ode mnie!!!
Niestety nie mam za dużo czasu na pisanie notki więc powiem,że kolejny rozdział będzie szybciej niż ten.
10 komentarzy=Kolejny Rozdział ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)