poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 13*

-...Jestem Andrew,Andrew Bismarck. Znacie to uczucie jak pewnego dnia znajdziecie w pokoju ulubioną zabawkę z dzieciństwa,albo rzecz która była dla was cholernie ważna? To uczucie szczęścia.Te wspomnienia związane z tą rzeczą nagle zbierają się w głowie i tworzą jedno wspólne wielkie wspomnienie.I choćby nie wiem co ty i tak przez te wszystkie lata o tym nie zapomniałeś.
Tak samo  było w moim przypadku.To imię.Ten głos.Ten wygląd.To właśnie było tym jednym wielkim wspomnieniem.Tą rzeczą,na której widok chciało mi się piszczeć z radości.
Jestem Andrew Bismarck,Jestem Andrew Bismarck,Jestem Andrew Bismarck....
Te trzy słowa krążyły po mojej głowie jak opętane.No może bez przesady,ale naprawdę mocno wryły mi się w pamięć.
Słyszałam,że Andy przeprowadził się do miasta,ale nie miałam pojęcia,że spotkam go na pierwszej lepszej imprezie.Nie miałam pojęcia,że w ogóle go spotkam.To znaczy cieszyłam się,z tego spotkania ale....och dobra chyba wiecie o co mi chodzi...
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę,że odpłynęłam na dość długi czas bo przed twarzą zawitała mi ręka Andy'ego.
-Ejjj...Jasmine żyjesz?
W jego niebieskich tęczówkach widziałam tańczące iskierki rozbawienia.
Tak,tak po prostu komiczne.Zawiesiłam się na chwilę i to tyle.
-Ymmm..tak,tak jestem-szybko odpowiedziałam i spojrzałam na chłopaka.
Na jego twarzy widniał cwaniacki uśmiech a oczy cały studiowały moją posturę.Odchrząknęłam gdy zaczął wpatrywać się w mój biust.
-No co?-zapytał jakby nic nie zrobił-Nie widziałem cię dość długi czas,muszę się nacieszyć tym jak moja mała dziewczynka "urosła".
Ostatni wyraz zamknął w cudzysłów.O co mu chodzi z moim wzrostem?! Może i jestem niska,ale no bez przesady.
-O co ci chodzi?
Andy przewrócił oczami na zapewne moją inteligencję.To jego przewracanie oczami zaczynało mnie serio już powoli wkurwiać.To tak jakbym to ja była debilem,a on najmądrzejszym człowiekiem na świecie.
-Wątpię,żebyś coś urosła od ostatniego spotkania.Ile masz wzrostu? 154 centymetry? 156?
Także przewróciłam oczami tylko tym razem na jego totalną głupotę.Nie miałam ani 154 ani 156 centymetrów.Aż tak niska nie jestem.
-Nie debilu mam metr 62.I dla twojej wiadomości mój wzrost jest dla mnie odpowiedni.
Ha! Kłamstwo! Tak naprawdę nienawidzę swojego wzrostu,a tym bardziej jak ktoś mi zaczyna o nim mówić i mnie "dla żartów" krytykować.
No sorry ludzie,ale nie każdy metr 70 jak modelki,które mają nogi "do nieba".
-Jeju mała spokojnie.Tylko się z tobą drażnię.
Podniósł ręce w geście obrony i cicho się zaśmiał.
I wtedy uświadomiłam sobie,że zapomniałam o jednej małej bardzo ważnej rzeczy.
Harry cały czas był w klubie tak samo jak my i w każdej chwili mógł nas obserwować.
Rozejrzałam się wokół siebie i oprócz masy tańczących ludzi i par,które prawie pieprzyły się na środku parkietu nie zauważyłam nikogo.
-No powiedz Jasmine masz kogoś?
Głos Andy'ego przywrócił mnie spowrotem na ziemię.A co mu było do tego czy z kimś się umawiam?!
To,że zostałam zmuszona do bycia z kimś to nie znaczy,że wszyscy muszą o tym wiedzieć.Więc moja odpowiedź byłą prosta i krótka.
-Nie
Jego oczy zwęziły się i przestudiował moją sylwetkę jeszcze raz.I wtedy jego wzrok zatrzymał się na punkcie za mną.Oby to nie był Harry,oby to nie był Harry,oby to nie był Ha...
-Patrz Styles tam stoi.
A on skąd go kurwa zna? To znaczy może mu ktoś coś o nim powiedział,bo wątpię żeby w ciągu kliku dni po za kwaterowaniu się w Londynie wiedział już tak dużo informacji.
-Skąd znasz Styles'a?
Andy popatrzył na mnie kpiącym wzrokiem i odpowiedział.
-No proszę cię,Jasmine.Myślisz,że kto na tym świecie przed przyjazdem do Londynu nie będzie znał Styles'a? Słyszałem o nim już trochę przed przyjazdem i to nie były same miłe rzeczy.Współczuję dziewczynie,która się z nim umawia.
Nie powiem po tych ostatnich słowach trochę zabolało mnie serce,bo w końcu Andrew to mój przyjaciel i nie powinien tak mówić.Ale z drugiej strony on nie wie o niczym,więc nie sądzi ,że to ja jestem tą "Szczęściarą".
-Eh. .tak ja też jej bardzo współczuję. 
Powiedziałam z lekkim choć smutnym uśmiechem. 
I tą właśnie chwila została przerwana, gdy Harry obejrzał się wokół. Zaczął skanować całe pomieszczenie dopóki jego wzrok nie zatrzymał się na mnie.Moje ręce zaczęły drżeć, a głos jakby znikł. Nie mogłam się odezwać ani słowem. Jak głupia spojrzałam w oczy Harry ego i jedyne co zobaczyłam to złość, zazdrość i chęć mordu.W tej chwili chciałam stanąć za Andy'm i poczuć się choć odrobinę bezpiecznie.
Harry zaczął do nas powoli podchodzić. Jego ciało swobodnie lewitowało pomiędzy wszystkimi tańczącymi ludźmi, a twarz z złości przemieniła się w ironiczny uśmieszek.
Razem z Andy'm cały czas patrzyliśmy w jego stronę. 
-Witaj skarbie
Harry do mnie podszedł i pocałował mnie w policzek. Położył ręce na moich biodrach i oparł głowę na ramieniu.
-H-Hej
Odpowiedziałam lekko wystraszona tym co zaraz ma nastąpić.Andrew spojrzał na nas wielkimi oczami jakby nie wierzył w to co widzi.Jego gardło poruszyło się jakby właśnie przełknął ogromną gulę. 
-Kurwa Jasmine nie mówiłaś że chodzisz no..Z NIM!!
Popatrzyłam kątem oka na Styles'a i nie zobaczyłam nic oprócz tego samego ironicznego uśmieszku. Dobra zaczynam już powoli tego nie ogarniać. On jest na mnie zły czy jest wprost prze szczęśliwy?
-Nie bo ja z nim...
Zanim zdążyłam cokolwiek wytłumaczyć, Harry oczywiście musiał się wciąć.
-Właściwie to Jasmine jest już moją narzeczoną. Oświadczyłem się jej niedawno. 
Moje oczy zrobiły się jak dwie piłeczki ping-pongowe a buzia lekko opadła. 
Już miałam zamiar zaprzeczyć, gdy poczułam jak Harry szczypie mnie w pośladek, a potem z powrotem kładzie rękę na moje biodro tylko o wiele mocniej.Podskoczyłam na poprzedni gest i szturchnęłam go łokciem w brzuch.I teraz wam coś powiem! Na pewno bardzo go to zabolało bo aż zaśmiał się cicho i klepnął w drugi pośladek.
-N-Naprawdę??
Zrobiło mi się trochę żal Andy'ego bo jego mina wyrażała tak jakby..hmm..? Zawiedzenie,stratę? 
-Tak kutasie naprawdę,więc jeżeli mógłbyś od niej kurwa odejść?!
Wiedziałam,wiedziałam,że w końcu ta jego chora zazdrość wyjdzie na jaw.Wiedziałam,że rozmawianie z Andy'm było złym pomysłem.Ale oczywiście moja głupota musiała zwyciężyć.
-Ja jestem tylko jej przyjacielem,serio stary nie musisz się o nią aż tak martwić.
Westchnęłam tym razem na głupotę moją,jak i Andy'ego.Bo kto "normalny" mówi do wyraźnie cholernie zazdrosnego chłopaka,żeby się nie martwił o swoją...ymmm...."dziewczynę", która w tym czasie spędza czas z innym.No kto??
-Posłuchaj mnie raz i zapamiętaj to do końca życia. Jeżeli jej-wskazał głową na mnie-spadnie choćby jeden malutki włos z głowy, którego dotknąłeś TY.Przysięgam że nie będziesz miał już czym oddychać.Rozumiesz?!
Harry przewiercał Andy'ego wzrokiem, pod którym się aż kulił. 
Chciałam coś powiedzieć, ale niestety nie mogłam.To było takie uczucie jakby ktoś mi nagle zabrał głos. Chciałam krzyknąć na Harry'ego, ale nie mogłam. 
-Idziemy Jasmine.A ty trzymaj się od niej z daleka. 
Harry pociągnął mnie za rękę, a ja zdążyłam rzucić ostatnie przepraszające spojrzenie do Andy'ego. Na szczęście jego wzrok nie wyglądał na jakiś bardzo wkurzony.Przypominał mi raczej wzrok małego zagubionego szczeniaczka szukającego domu.I coś w tym wzroku jeszcze było. Taka plątanina różnych uczuć. Szczęścia, smutek,zawiedzenie, strach...Opiekuńczo,Tęsknota. 
To tylko 1/3 tego co tam znalazłam. 
Odwróciła wzrok od chłopaka i spojrzałam na Harry'ego. 
Jego dotychczas loczki zagranie do tyłu spadały na czoło tworząc takie urocze coś.Niestety jego twarz nie była już taka słodka. Szmaragdowe oczy zmieniły kolor na czarny, a czoło było zmarszczone w skupieniu? Złości? 
Nie mam pojęcia, ale wiem na pewno, że był zły. 
-Harry...
O patrzcie głos mi powrócił. Specjalnie szepnęła cicho mając nadzieję, że jednak w tym cała się tego nie usłyszy. Ale no przecież nie każdy facet tak jak on jest aniołem ciemności. Więc myślę, że to wina tych wszystkich cholernych mocy.
-Co?
Odpowiedział szorstk i pociągnął mnie w kierunku wyjścia.Jego place mocno oplatały mój nadgarstek sprawiając tym nie małe pieczenie.
Gdyby tak patrząc na to ile ludzi było w klubie, to długo można by liczyć.Dlatego zdziwiłam się, jakim cudem my tak szybko przeszliśmy?  Pomijając fakt, że każdy kto stał na drodze Harry'emu natychmiast się odsuwał i ustępował mu pierwszeństwa.
- Nie chcę jeszcze wychodzić.Zaczynałam się dobrze bawić. 
Powiedziałam cichym wzrokiem i spojrzałam na swoje szpilki. Nie chciałam patrzeć teraz na Harry'ego bo zapewne obdarowałby mnie swoim mrocznym spojrzeniem.
-Gówno mnie to obchodzi.
O nie.Harry jest wkurwiony a ja w tej chwili wychodzę z nim SAMA z klubu, oddalając się od wszystkich możliwych ludzi.Harry nie gniotąc mojego nadgarstka kierował nas w kierunku swojego dużego samochodu.Jednym szarpnięciem otworzył mi drzwi i wręcz wrzucił na siedzenie.Obiegł samochód dookoła i usiadł na miejscu kierowcy.Patrząc ukradkiem na niego rozmasowałam swój piekący nadgarstek.Harry skupiał swój wzrok na drodze.Ja natomiast usiadłam jak najbliżej szyby i jak najdalej od niego.Patrzyłam na otaczający nas świat i tych wszystkich szczęśliwych na nim ludzi.Wszystkich prócz mnie.Te wszystkie zakochane pary nie były na siebie skazane.One mogły odnaleźć swoją drugą połówkę.Cieszyć się nią, każdego dnia i każdej nocy.Ale nie ja.Ja byłam od urodzenia skazana na Harry'ego.I właśnie to było najgorsze.
W pewnym momencie poczułam dużą, zimną rękę na swoim udzie, która kreśliła na nim wzorki.Nie musiałam patrzeć kto to był bo było to oczywiste. Harry.Starałam się ignorować jego ruchy, ale nie byłam w stanie.Po prostu nie byłam.Jego ręka zaczęła wędrować w górę moje uda.Wspinała się coraz wyżej i wyżej, a mi powoli brakło oddechu.Jeden z jego palcy przejechał po tkaninie moich majtek.Pisnęłam i podskoczyłam na fotelu.Natychmiast strzepnęłam rękę Harry'ego.A przy najmniej próbowałam bo on i tak nie dał za wygraną.Mocno ścisnął moje udo a mocno w nie klepnął.
Teraz już przesadził.Co on sobie w ogóle wyobraża?! Nikt nawet on nie będzie mnie klepał w uda!!
-Zatrzymaj samochód!  
Warknęłam i spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem.On jakby nic nie słyszał jechał dalej, nadal trzymając rękę na moim udzie.To tak jakby była do niego przylepiona.
-Zatrzymaj ten pieprzony samochód Harry!! 
"Walnęłam" go w ramię. 
-Zatrzymaj to auto ty bipolarny chuju!!!
Ten jak na zawołanie ostro zachamował powoli zjechał na pobocze.Wysiadł za auta i z hukiem zatrzasnął drzwi.No robi się ciekawie.Otworzył drzwi z mojej strony i praktycznie wywlókł na zewnątrz. 
Chciałam normalnie stanąć, ale Harry złapał mnie za nadgarstki i przycisnął do drzwi auta.
-A teraz kochanie powiesz grzecznie jak mnie nazwałaś. 
Przełknęłam dużą gulę w gardle i spojrzałam w jego zalane ciemnością tęczówki.Wzrok był tak ciemny i z taką wyrazistością mnie obserwował, że niemal czułam się goła. 
-J-Ja Prz. .
-Jak mnie kurwa nazwałaś?!
Wydał się na mnie, czym przyswoił mi jeszcze więcej lęku. 
-Ty bipolarny chuju.
Potem już wszystko przebiegało szybko.
Jego rękę wylądowała z mocnym impetem na moim policzku.Bolało...bolało jak cholera.Moja głowa odleciała w bok, a razem z nią reszta ciała. 
-Podnoś się ty mała dziwko. 

_____________________________________________________________________________________

Ja już nic nie będę mówić!! Wiem,że nienawidzicie mnie po tak dużej przerwie w dodawaniu rozdziałów,ale naprawdę baaardzo przepraszam-już poraz któryś :c
Tak więc pojawia się rozdział 13 iiiii...

Harry ty CHAMIE!!!

Do kolejnego ;***

@Oh_My_Styles___

15 komentarzy: