Myślałam, że teraz już wszystko będzie dobrze.Myślałam,że wszystko co się stało złego już minęło. Miałam nadzieję,że moje życie choć odrobinę przedstawi się na lepsze.Miałam nadzieję,że tym razem się nie zawiodę.Jak zawsze to wszystko było tylko moimi małymi marzeniami.
Dopóki nie spotkałam Harry'ego wszystko było w jak najlepszym porządku. Uwierzcie mi było na pewno lepiej niż jest teraz.
Nie byłam prześladowania przez psychicznego narzeczonego, który był aniołem.Wtedy w ogóle nie wierzyłam w anioły!
I teraz jak leżę na tej brudnej, mokrej ziemi, uświadamiam sobie, że zaufanie Harry'emu to był największy błąd mojego życia. A danie mu tej kolejnej szansy to już w ogóle można by było wykluczyć.
Moje oczy były pełne od zbieranych w nich łez, dłonie położone płasko na ziemi,zahaczały o małe kamyczki lub ostre patyki.Mój lewy policzek niemiłosiernie bolał i najprawdopodobniej był nieco zadrapany.Spróbowałam się powoli podnieść, tak żeby nie zrobić sobie już większej krzywdy.Prawą ręką odgoniłam kosmyki włosów, które spadły mi na twarz.
Wstając powoli cofałam się do tyłu, żeby znaleźć się jak najdalej od chłopaka.Moje oczy powędrowały w górę, żeby dostrzec czarne tęczówki, które wlepiały się we mnie z niezwykłym zainteresowaniem.Miałam nadzieję, że Harry jednak nie domyśli się jaki jest mój plan.Najpierw powoli się cofać tak, żeby nie zwracał na to uwagi, a potem szybki obrót i sprint do lasu.Bo teraz jesteśmy w lesie. A raczej na jakiejś szosie obok lasu.
-Jeżeli zamierzasz uciec to nie radzę.Nigdy ode mnie nie uciekniesz.Zawsze będę twoim koszmarem i twoim największym marzeniem.
Usłyszał ochrypły głos Harry'ego.W tym momencie mój mały planik legł w gruzach.Nie pomyślałam o tym, że Harry może czytać mi w myślach.To znaczy oczywiście ogółem wiedziałam tylko zupełnie o tym zapomniałam.
Spojrzałam jeszcze raz na Harry'ego.Jego ciemne tęczówki.Czarne tęczówki. Nie wyrażają żadnych uczuć.Nie widać w nich ani odrobiny ciepła lub tego przyjaznego szmaragdu.
I teraz do mnie dotarło.
Ciemność.
To ciemność opanowała Harry'ego,a on tego nie kontrolujemy.Ta ciemność najwyraźniej już tak długo siedzi, że w końcu musiała się obudzić i akurat musiała sobie wybrać najodpowiedniejszy moment.Wyczujcie tu sarkazm.
-N-Nie chciałam uciekać.
Szepnęłam z nadzieją że nie usłyszy.Ale cóż, jak wiadomo nadzieja matką głupich.
-Kogo chcesz oszukać Jasmine?-zaczął powoli do mnie podchodzić-Wiem wszystko, wszystko co chcesz, pragniesz i myślisz.-Oparł swoje dłonie o drzewo, o które się opierałam- Nigdy się ode mnie nie uwolnisz.Rozumiesz? Nigdy, ale to nigdy.Zawsze będziesz taką moją małą suką.
Na ostatnie zdanie podniosła gwałtownie głowę.Nie wierzyłam w to co właśnie powiedział. Jak on w ogóle mógł?! Przecież na początku było tak pięknie,poszliśmy sobie na imprezę, wszyscy się świetnie bawili, ja spotkałam mojego dawnego przyjaciela...
A no właśnie, Andy.To przez niego Harry najwyraźniej się tak zachowuje.To ta jego chora zazdrość, która zawsze przychodzi, gdy rozmawiam z jakimkolwiek innym facetem niż on.
A teraz jeszcze ta ciemność.Ehhh...on po prostu nie wie co robi.
-Harry co ci w ogóle odbiło?! Chodzi ci o Andy'ego?! To tylko mój przyjaciel!
Harry spojrzał w moje oczy i cwaniacko uśmiechnął.I co on się cieszy jak głupi do sera.
-Mówiłem ci Jasmine, że jestem jedynym facetem, którym możesz być w związku, którego możesz całować, przytulać i budzić uśmiechem w każdy poranek.Jestem jedynym facetem, który może sprawić ci przyjemność i kochać tyle ile będzie chciał.Dlatego to są właśnie skutki wkurwiania mnie i ignorowania moich zasad.
Po części dotarło do mnie to co powiedział, a po części nie.Najbardziej chyba wryło mi się w psychikę przedostanie zdanie.Harry nie jest i nigdy nie będzie tym jedynym facetem.Nawet nie wiem jak bardzo starały się mnie w sobie rozkochać to i tak nigdy, ale to przenigdy mu się nie uda.
-Wracamy do domu.
Warknął i złapał mój nadgarstek, żeby zaciągnąć mnie do samochodu.
Nie będę już mówiła jak bardzo sprawia mi ból i jak bardzo go w tym momencie nienawidzę, bo to jest już chyba oczywiste.
Nie próbowałam nawet z nim walczyć,bo i tak wyszło by na moją niekorzyść.Jedyne co robiłam to posłusznie kierowałam się za nim do samochodu,a następnie do niego wsiadając.Po policzkach cały czas spływały mi łzy, które spadały na szyję...ubrania...ziemię.
Kiedy byłam mała myślałam że spotkam takiego uroczego blondynka niebieskimi oczami i małym kolczykiem w wardze. Jego urok pokazywały, że z jednej strony jest przystojnym, miłym, zabawnym i opiekuńczym chłopakiem.Kolczyk pokazywały, że z drugiej strony potrafi być z lekka agresywny i mimo wszystko będzie bronił swojej ukochanej.
I właśnie spotkałam swojej drodze bruneta nie blondyna, z kasztanowymi włosami i szmaragdowymi oczami zamiast niebieskich. Zamiast kolczyka miał dużo tatuaży,a jego stronę charakteru zdecydowanie przeważała na druga.Chociaż ta pierwsza też się...rzadko ukazywała.
Po prostu mój wymarzony chłopak był ideałem. Dla mnie, ideałem.
Jechaliśmy w kompletnej ciszy.Tylko ja od czasu do czasu stukałam palcami szybę w oknie, denerwując przy tym i tak już wkurwionego chłopaka.
Jestem tylko ciekawa czemu gesty Andy'ego tak bardzo go zdenerwowały.Andy to tylko mój dawny przyjaciel i naprawdę nie miał do mnie żadnych złych zamiarów.
Po kilku minutach zobaczyłam już znajomy dom Harry'ego, którego z każdą sekundą byliśmy coraz bliżej.
-Wysiadaj
Warknął Harry, gdy zatrzymaliśmy się już na podjeździe. Tak Styles brawo. A co innego mogłabym zrobić.
Szybkim krokiem zbliżaliśmy się do domu.Dla niego to był normalny chód, a dla mnie prawie sprint.No sorry ja mam trochę krótsze nogi niż on.
-Idź się umyj i przebierz.Na łóżku leży piżama a w łazience masz już swoje ulubione szampony i te inne gówna.Pojutrze jedziemy po twoje ubrania i wprowadzasz się tutaj.Matka nic ci nie zrobi masz osiemnaście lat i możesz już decydować za się siebie.
Mówiąc to Harry się nawet na mnie nie spojrzał.Cały czas odwrócony był do mnie plecami.
-A-Ale ja...
-Nie obchodzi mnie to.Jeżeli chcesz powiedzieć, że nie chcesz się wyprowadzić to możesz się już w ogóle nie odzywać.
Normalnie zszokowałyby mnie jego słowa, ale po tym co dzisiaj zrobił.To był pikuś. Wiem tylko jedno.Plotki na jego temat są całkowitą prawdą. Tylko, że prawda jest jeszcze gorsza.
Wolnym krokiem weszłam do pokoju i skierowałam się do "naszej" sypialni.Popatrzyłam na łóżko i dostrzegam na nim fioletowe pudełeczko.Delikatnie zajęłam pokrywkę i podniosła materiał, który się w tym pudełku znajdował. Był to czerwono czarny koronkowy stanik i czarne, bawełniane szorty.Dobra te spodenki mogłabym założyć, ale jeżeli chodzi o "górę" od piżamy to mocno bym dyskutowała.
Podeszłam do szafki Harry'ego i otworzyłam jedną z szuflad.Wyjęłam z niej zwykłą czarną koszulkę, która zapewne jak znam życie będzie mi dosięgać do kolan.W porównaniu do chłopaka jestem strasznie krucha i malutka.Naprawdę!! Jeżeli normalne dziewczyny mają około metra 70 wzrostu to ja nie wiem czy w ogóle to metra 60 dochodzę.
Weszłam do łazienki i zaczęłam się powoli rozbierać.Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje ciało.Na policzku wielki siniaki, całe fioletowe nadgarstki, kilka zadrapań na szyi.
Nic nie poradziłam na to, gdy z moich powiek zaczęły wylewać się łzy.Zadrapania na szyi można by jeszcze przykryć włosami,ale resztę? Jak?
Czemu Harry musiał być tak okrutny? Co ja mu kurwa zrobiłam?!
Przestałam rozmyślać o chłopaku, który w ciągu godziny stał się moim koszmarem i weszłam pod prysznic.Poszukała rzeczy,o których mówił chłopak,że znajdą się w łazience.Czyli mój ulubiony czekoladowo-kokosowy płyn do kąpieli i waniliowy szampon.Wzięłam żółtą gąbkę,która leżała na jednej z kafelkowych półeczek w prysznicu.Zaczęłam dokładnie myć swoje ciało dopóki nie zrobiło się trochę czerwone.Specjalnie myłam tą szorstką stroną.Chciałam przynajmniej trochę zmyć z siebie dotyk Harry'ego.Odciski palców na moim biodrze i ramieniu niestety musiały zostać.Nawet tak jak bardzo bym chciała i tak nie mogłabym tego niczym zmyć.
Dopóki nie spotkałam Harry'ego wszystko było w jak najlepszym porządku. Uwierzcie mi było na pewno lepiej niż jest teraz.
Nie byłam prześladowania przez psychicznego narzeczonego, który był aniołem.Wtedy w ogóle nie wierzyłam w anioły!
I teraz jak leżę na tej brudnej, mokrej ziemi, uświadamiam sobie, że zaufanie Harry'emu to był największy błąd mojego życia. A danie mu tej kolejnej szansy to już w ogóle można by było wykluczyć.
Moje oczy były pełne od zbieranych w nich łez, dłonie położone płasko na ziemi,zahaczały o małe kamyczki lub ostre patyki.Mój lewy policzek niemiłosiernie bolał i najprawdopodobniej był nieco zadrapany.Spróbowałam się powoli podnieść, tak żeby nie zrobić sobie już większej krzywdy.Prawą ręką odgoniłam kosmyki włosów, które spadły mi na twarz.
Wstając powoli cofałam się do tyłu, żeby znaleźć się jak najdalej od chłopaka.Moje oczy powędrowały w górę, żeby dostrzec czarne tęczówki, które wlepiały się we mnie z niezwykłym zainteresowaniem.Miałam nadzieję, że Harry jednak nie domyśli się jaki jest mój plan.Najpierw powoli się cofać tak, żeby nie zwracał na to uwagi, a potem szybki obrót i sprint do lasu.Bo teraz jesteśmy w lesie. A raczej na jakiejś szosie obok lasu.
-Jeżeli zamierzasz uciec to nie radzę.Nigdy ode mnie nie uciekniesz.Zawsze będę twoim koszmarem i twoim największym marzeniem.
Usłyszał ochrypły głos Harry'ego.W tym momencie mój mały planik legł w gruzach.Nie pomyślałam o tym, że Harry może czytać mi w myślach.To znaczy oczywiście ogółem wiedziałam tylko zupełnie o tym zapomniałam.
Spojrzałam jeszcze raz na Harry'ego.Jego ciemne tęczówki.Czarne tęczówki. Nie wyrażają żadnych uczuć.Nie widać w nich ani odrobiny ciepła lub tego przyjaznego szmaragdu.
I teraz do mnie dotarło.
Ciemność.
To ciemność opanowała Harry'ego,a on tego nie kontrolujemy.Ta ciemność najwyraźniej już tak długo siedzi, że w końcu musiała się obudzić i akurat musiała sobie wybrać najodpowiedniejszy moment.Wyczujcie tu sarkazm.
-N-Nie chciałam uciekać.
Szepnęłam z nadzieją że nie usłyszy.Ale cóż, jak wiadomo nadzieja matką głupich.
-Kogo chcesz oszukać Jasmine?-zaczął powoli do mnie podchodzić-Wiem wszystko, wszystko co chcesz, pragniesz i myślisz.-Oparł swoje dłonie o drzewo, o które się opierałam- Nigdy się ode mnie nie uwolnisz.Rozumiesz? Nigdy, ale to nigdy.Zawsze będziesz taką moją małą suką.
Na ostatnie zdanie podniosła gwałtownie głowę.Nie wierzyłam w to co właśnie powiedział. Jak on w ogóle mógł?! Przecież na początku było tak pięknie,poszliśmy sobie na imprezę, wszyscy się świetnie bawili, ja spotkałam mojego dawnego przyjaciela...
A no właśnie, Andy.To przez niego Harry najwyraźniej się tak zachowuje.To ta jego chora zazdrość, która zawsze przychodzi, gdy rozmawiam z jakimkolwiek innym facetem niż on.
A teraz jeszcze ta ciemność.Ehhh...on po prostu nie wie co robi.
-Harry co ci w ogóle odbiło?! Chodzi ci o Andy'ego?! To tylko mój przyjaciel!
Harry spojrzał w moje oczy i cwaniacko uśmiechnął.I co on się cieszy jak głupi do sera.
-Mówiłem ci Jasmine, że jestem jedynym facetem, którym możesz być w związku, którego możesz całować, przytulać i budzić uśmiechem w każdy poranek.Jestem jedynym facetem, który może sprawić ci przyjemność i kochać tyle ile będzie chciał.Dlatego to są właśnie skutki wkurwiania mnie i ignorowania moich zasad.
Po części dotarło do mnie to co powiedział, a po części nie.Najbardziej chyba wryło mi się w psychikę przedostanie zdanie.Harry nie jest i nigdy nie będzie tym jedynym facetem.Nawet nie wiem jak bardzo starały się mnie w sobie rozkochać to i tak nigdy, ale to przenigdy mu się nie uda.
-Wracamy do domu.
Warknął i złapał mój nadgarstek, żeby zaciągnąć mnie do samochodu.
Nie będę już mówiła jak bardzo sprawia mi ból i jak bardzo go w tym momencie nienawidzę, bo to jest już chyba oczywiste.
Nie próbowałam nawet z nim walczyć,bo i tak wyszło by na moją niekorzyść.Jedyne co robiłam to posłusznie kierowałam się za nim do samochodu,a następnie do niego wsiadając.Po policzkach cały czas spływały mi łzy, które spadały na szyję...ubrania...ziemię.
Kiedy byłam mała myślałam że spotkam takiego uroczego blondynka niebieskimi oczami i małym kolczykiem w wardze. Jego urok pokazywały, że z jednej strony jest przystojnym, miłym, zabawnym i opiekuńczym chłopakiem.Kolczyk pokazywały, że z drugiej strony potrafi być z lekka agresywny i mimo wszystko będzie bronił swojej ukochanej.
I właśnie spotkałam swojej drodze bruneta nie blondyna, z kasztanowymi włosami i szmaragdowymi oczami zamiast niebieskich. Zamiast kolczyka miał dużo tatuaży,a jego stronę charakteru zdecydowanie przeważała na druga.Chociaż ta pierwsza też się...rzadko ukazywała.
Po prostu mój wymarzony chłopak był ideałem. Dla mnie, ideałem.
Jechaliśmy w kompletnej ciszy.Tylko ja od czasu do czasu stukałam palcami szybę w oknie, denerwując przy tym i tak już wkurwionego chłopaka.
Jestem tylko ciekawa czemu gesty Andy'ego tak bardzo go zdenerwowały.Andy to tylko mój dawny przyjaciel i naprawdę nie miał do mnie żadnych złych zamiarów.
Po kilku minutach zobaczyłam już znajomy dom Harry'ego, którego z każdą sekundą byliśmy coraz bliżej.
-Wysiadaj
Warknął Harry, gdy zatrzymaliśmy się już na podjeździe. Tak Styles brawo. A co innego mogłabym zrobić.
Szybkim krokiem zbliżaliśmy się do domu.Dla niego to był normalny chód, a dla mnie prawie sprint.No sorry ja mam trochę krótsze nogi niż on.
-Idź się umyj i przebierz.Na łóżku leży piżama a w łazience masz już swoje ulubione szampony i te inne gówna.Pojutrze jedziemy po twoje ubrania i wprowadzasz się tutaj.Matka nic ci nie zrobi masz osiemnaście lat i możesz już decydować za się siebie.
Mówiąc to Harry się nawet na mnie nie spojrzał.Cały czas odwrócony był do mnie plecami.
-A-Ale ja...
-Nie obchodzi mnie to.Jeżeli chcesz powiedzieć, że nie chcesz się wyprowadzić to możesz się już w ogóle nie odzywać.
Normalnie zszokowałyby mnie jego słowa, ale po tym co dzisiaj zrobił.To był pikuś. Wiem tylko jedno.Plotki na jego temat są całkowitą prawdą. Tylko, że prawda jest jeszcze gorsza.
Wolnym krokiem weszłam do pokoju i skierowałam się do "naszej" sypialni.Popatrzyłam na łóżko i dostrzegam na nim fioletowe pudełeczko.Delikatnie zajęłam pokrywkę i podniosła materiał, który się w tym pudełku znajdował. Był to czerwono czarny koronkowy stanik i czarne, bawełniane szorty.Dobra te spodenki mogłabym założyć, ale jeżeli chodzi o "górę" od piżamy to mocno bym dyskutowała.
Podeszłam do szafki Harry'ego i otworzyłam jedną z szuflad.Wyjęłam z niej zwykłą czarną koszulkę, która zapewne jak znam życie będzie mi dosięgać do kolan.W porównaniu do chłopaka jestem strasznie krucha i malutka.Naprawdę!! Jeżeli normalne dziewczyny mają około metra 70 wzrostu to ja nie wiem czy w ogóle to metra 60 dochodzę.
Weszłam do łazienki i zaczęłam się powoli rozbierać.Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje ciało.Na policzku wielki siniaki, całe fioletowe nadgarstki, kilka zadrapań na szyi.
Nic nie poradziłam na to, gdy z moich powiek zaczęły wylewać się łzy.Zadrapania na szyi można by jeszcze przykryć włosami,ale resztę? Jak?
Czemu Harry musiał być tak okrutny? Co ja mu kurwa zrobiłam?!
Przestałam rozmyślać o chłopaku, który w ciągu godziny stał się moim koszmarem i weszłam pod prysznic.Poszukała rzeczy,o których mówił chłopak,że znajdą się w łazience.Czyli mój ulubiony czekoladowo-kokosowy płyn do kąpieli i waniliowy szampon.Wzięłam żółtą gąbkę,która leżała na jednej z kafelkowych półeczek w prysznicu.Zaczęłam dokładnie myć swoje ciało dopóki nie zrobiło się trochę czerwone.Specjalnie myłam tą szorstką stroną.Chciałam przynajmniej trochę zmyć z siebie dotyk Harry'ego.Odciski palców na moim biodrze i ramieniu niestety musiały zostać.Nawet tak jak bardzo bym chciała i tak nie mogłabym tego niczym zmyć.
Spłukując pianę z moich włosów,usłyszałam ciche pukanie do drzwi.Potem jakby jęk zmieszany z łkanie i znowu pukanie.Przez moje ciało przeszły dreszcze a świat jakby się na moment zatrzymał.Oprócz mnie i Harry'ego nikogo innego w domu nie było.A ma żadnym bożym świecie nie wpadłoby mi do głowy,że to Harry mógłby stać pod drzwiami i cicho łkać.
A prznajmniej nie myślałam tak dopóki drzwi powoli się nie otworzyły.Wyłączyłam wodę i odłożyłam słuchawkę prysznica na swoje miejsce.Starałam się niezauważalnie naciągnąć zasłonę jak najbardziej byłoby to możliwe.Jeżeli Harry właśnie wszedł do łazienki,w której ja stałam całkowicie naga,a odzielała nas tylko cienka zasłona to wolałabym,żeby moje ciało było całkowicie zasłonione.Nie czuję się dobrze będąc całkowicie naga w towarzystwie jakichś ludzi.Nawet przy mamie.
Dlatego strasznie krępowała mnie obecność Harry'ego.
-J-Jasmine?
Usłyszałam cichy,ochrypły głos wołający moje imię.Tym razem to już na pewno był Harry.
-Jasmine proszę wyjdź,musimy porozmawiać.
Wstrzymałam na chwilę oddech,a potem go wypuściłam.Chciał gadać? Tylko o czym? Myślałam,że dosyć wyraźno powiedział mi,że ma mnie za zwykłą szmatę i dziewczynę,która nic dla niego nie znaczy.Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać,nie chciałam by znowu zapanowała nad nim ta ciemność.Nie chciałam,żeby jego oczy zamiast tego pięknego szmaragdu miały odcień czerni.Mrocznej,pustej,bezwzględnej czerni.
-Wyjdź.
Powiedziałam tylko jedno słowo.Jedno krótkie,wyraźne słowo,w którym powiedziałam mu wszystko co miałam na myśli.Przeszłam w ten ciemniejszy kąt wanny i powoli w nim usiadłam.Objęłam się rękoma wokół ciała i już cichutko siedziałam.
-Jasmine wyjdź proszę. Porozmawiajmy.Jasmine.
On dosłownie błagam o pozwolenie, żeby się do mnie trochę zbliżyć.Ja też błagam.O to, żeby dał mi spokój.
-Harry też Cię proszę.Wyjdź, odejdź, zostaw mnie w spokoju.
Potem już wszystko szybko się potoczyło.Zasłona,która dawała mi jedyne poczucie bezpieczeństwa została zgarnięta na bok.W tej chwili moje gołe ciało było widoczne,dla każdego kto będzie się na mnie patrzył.
Zakryłam się rękami najszczelniej jak tylko mogłam.To i tak nie pomagało,bo Harry stał nad wanną i cały czas się patrzył.
-I co? Zadowolony?!-Warknęłam roniąc kilka łez-Teraz możesz mnie wyruchać.Proszę i tak nic cię nie powstrzyma.
Spojrzałam na niego spod kosmyków moich włosów,które opadły mi na czoło.W jego oczach kryło się miliony uczuć,ale najbardziej widoczny spośród nich wszystkich był ból.Każdy kto by teraz spojrzał w jego oczy,mógłby powiedzieć,że ból ma wypisany na całej twarzy.
Harry nic nie mówiąc wyciągnął do mnie obydwie ręce jakby chciał mnie nimi dotknąć.Ja tylko jeszcze bardziej przytuliłam się do ściany nie chcąc,żeby mnie dotykał.
-Nic ci nie zrobię,obiecuję.
Ha ha ha ha ha!! Wspaniały żart Harry.Naprawdę tym razem ci się udał.
Mimo wszystko spojrzałam w jego oczy.
Szmaragd
Szmaragd
Szmaragd
Szmaragd
Żadnej czerni tylko sam szmaragd.Ciemność,która w nim siedziała,ciemność,która zadała mi tyle bólu już odeszła.Tak po prostu.Już jej nie ma.
Oczami pełnymi łez wstałam z mojego małego kącika i rzuciłam się w ramiona chłopakowi.On w szoku na początku nie wiedział o co chodzi.Dopiero po kilku minutach zaczął pocierać rękami moje plecy i szeptać przeprosiny.
-Ha-Harry.T-Twoje oczy by-były...i t-ty mi...A-a teraz.
Płakałam w jego koszulkę i chowałam głowę w jego szyi,żeby już tylko tak nie cierpieć.Wiem,że to on sprawił mi najwięcej bólu,ale tak naprawdę to nie jego wina.
To co właśnie powiedziałam nie miało żadnego sensu.Tak wiem,po prostu pięknie składam zdania.
-Ciiiii..już spokojnie.Wiem co zrobiłem i tak bardzo cię przepraszam Jasmine.Nie mogłem po prostu nad sobą zapanować,gdy zobaczyłem cię z innym chłopakiem.Tak bardzo mi przykro.Nie chciałem cię uderzyć,ani nazwać tak jak to zrobiłem.
Odkleiłam się na chwilę od chłopaka,żeby spojrzeć w jego oczy.Ewidentnie unikał mojego wzroku,bo nie chciał pokazać,że jest tylko słabym facetem,który płacze bez powodu.
Wcale tak o nim nie myślałam,dlatego przekręciłam palcem jego podbródek,żeby zobaczyć lekko załzawione oczy.
-Już wszystko jest dobrze.To nie była twoja wina.To była po części moja,bo dobrze wiedziałam jak łatwo stajesz się zazdrosny.Dlatego też przepraszam.
Harry lekko się uśmiechnął,przez co w jego policzkach pojawiły się dołeczki.Takie małe słodkie dołeczki.Zmarszczyłam nos i wściubiłam palec w jego policzek.
-Jejku też Chcę takie dołeczki.Z nimi wyglądasz tak słodko.
Zachichotałam jak jakaś głupia idiotka i cmoknęłam go w usta.
To niemożliwe jak szybko stałam się taka radosna.Jeszcze przed chwilą płakałam w wannie i miałam samobójcze myśli,a teraz przytulam się z chłopakiem,przez którego cierpiałam.On mnie zmienił.I to bardzo.
-Kocham cię Jasmine.
Zarumieniłam się na jego słowa.Nie każdy mówi mi codziennie "Kocham cię".No nie licząc Harry'ego.
Przygryzłam wnętrze policzków z lekkiego zdenerwowania.Kompletnie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.No tak może i jestem w nim lekko zauroczona,ale czy zakochana? Czy ja też darzę go taką miłością jak on mnie.Czy ja też w tej chwili powinnam wymówić te dwa krótkie,znaczące słowa?
-Ja też cię kocham Harry.
Powinnam.
__________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAAAAAAAAM!!!
Wiem,że teraz prawdobodobnie jesteście na mnie na maksa wkurzeni,ale naprawdę nie miałam w ogóle pomysłu jak zacząć ten rozdział.Na początku myślałam,że to będzie troszeczkę prostsze,ale jak widać.NIE BYŁO.
Ale to i tak nie zmienia tego,że PROSZĘ O KOMENTARZE.Wiem ile osób czyta rozdziały i to jest na pewno POWYŻEJ 20.
I SPECJALNIE DLA WAS ZAŁOŻYŁAM SOBIE ASKAAA!!! <3
Znajdziecie go w zakładce "Ask",ale i tak dam wam go tutaj.
>>KLIK<<
-Jasmine wyjdź proszę. Porozmawiajmy.Jasmine.
On dosłownie błagam o pozwolenie, żeby się do mnie trochę zbliżyć.Ja też błagam.O to, żeby dał mi spokój.
-Harry też Cię proszę.Wyjdź, odejdź, zostaw mnie w spokoju.
Potem już wszystko szybko się potoczyło.Zasłona,która dawała mi jedyne poczucie bezpieczeństwa została zgarnięta na bok.W tej chwili moje gołe ciało było widoczne,dla każdego kto będzie się na mnie patrzył.
Zakryłam się rękami najszczelniej jak tylko mogłam.To i tak nie pomagało,bo Harry stał nad wanną i cały czas się patrzył.
-I co? Zadowolony?!-Warknęłam roniąc kilka łez-Teraz możesz mnie wyruchać.Proszę i tak nic cię nie powstrzyma.
Spojrzałam na niego spod kosmyków moich włosów,które opadły mi na czoło.W jego oczach kryło się miliony uczuć,ale najbardziej widoczny spośród nich wszystkich był ból.Każdy kto by teraz spojrzał w jego oczy,mógłby powiedzieć,że ból ma wypisany na całej twarzy.
Harry nic nie mówiąc wyciągnął do mnie obydwie ręce jakby chciał mnie nimi dotknąć.Ja tylko jeszcze bardziej przytuliłam się do ściany nie chcąc,żeby mnie dotykał.
-Nic ci nie zrobię,obiecuję.
Ha ha ha ha ha!! Wspaniały żart Harry.Naprawdę tym razem ci się udał.
Mimo wszystko spojrzałam w jego oczy.
Szmaragd
Szmaragd
Szmaragd
Szmaragd
Żadnej czerni tylko sam szmaragd.Ciemność,która w nim siedziała,ciemność,która zadała mi tyle bólu już odeszła.Tak po prostu.Już jej nie ma.
Oczami pełnymi łez wstałam z mojego małego kącika i rzuciłam się w ramiona chłopakowi.On w szoku na początku nie wiedział o co chodzi.Dopiero po kilku minutach zaczął pocierać rękami moje plecy i szeptać przeprosiny.
-Ha-Harry.T-Twoje oczy by-były...i t-ty mi...A-a teraz.
Płakałam w jego koszulkę i chowałam głowę w jego szyi,żeby już tylko tak nie cierpieć.Wiem,że to on sprawił mi najwięcej bólu,ale tak naprawdę to nie jego wina.
To co właśnie powiedziałam nie miało żadnego sensu.Tak wiem,po prostu pięknie składam zdania.
-Ciiiii..już spokojnie.Wiem co zrobiłem i tak bardzo cię przepraszam Jasmine.Nie mogłem po prostu nad sobą zapanować,gdy zobaczyłem cię z innym chłopakiem.Tak bardzo mi przykro.Nie chciałem cię uderzyć,ani nazwać tak jak to zrobiłem.
Odkleiłam się na chwilę od chłopaka,żeby spojrzeć w jego oczy.Ewidentnie unikał mojego wzroku,bo nie chciał pokazać,że jest tylko słabym facetem,który płacze bez powodu.
Wcale tak o nim nie myślałam,dlatego przekręciłam palcem jego podbródek,żeby zobaczyć lekko załzawione oczy.
-Już wszystko jest dobrze.To nie była twoja wina.To była po części moja,bo dobrze wiedziałam jak łatwo stajesz się zazdrosny.Dlatego też przepraszam.
Harry lekko się uśmiechnął,przez co w jego policzkach pojawiły się dołeczki.Takie małe słodkie dołeczki.Zmarszczyłam nos i wściubiłam palec w jego policzek.
-Jejku też Chcę takie dołeczki.Z nimi wyglądasz tak słodko.
Zachichotałam jak jakaś głupia idiotka i cmoknęłam go w usta.
To niemożliwe jak szybko stałam się taka radosna.Jeszcze przed chwilą płakałam w wannie i miałam samobójcze myśli,a teraz przytulam się z chłopakiem,przez którego cierpiałam.On mnie zmienił.I to bardzo.
-Kocham cię Jasmine.
Zarumieniłam się na jego słowa.Nie każdy mówi mi codziennie "Kocham cię".No nie licząc Harry'ego.
Przygryzłam wnętrze policzków z lekkiego zdenerwowania.Kompletnie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.No tak może i jestem w nim lekko zauroczona,ale czy zakochana? Czy ja też darzę go taką miłością jak on mnie.Czy ja też w tej chwili powinnam wymówić te dwa krótkie,znaczące słowa?
-Ja też cię kocham Harry.
Powinnam.
__________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAAAAAAAAM!!!
Wiem,że teraz prawdobodobnie jesteście na mnie na maksa wkurzeni,ale naprawdę nie miałam w ogóle pomysłu jak zacząć ten rozdział.Na początku myślałam,że to będzie troszeczkę prostsze,ale jak widać.NIE BYŁO.
Ale to i tak nie zmienia tego,że PROSZĘ O KOMENTARZE.Wiem ile osób czyta rozdziały i to jest na pewno POWYŻEJ 20.
I SPECJALNIE DLA WAS ZAŁOŻYŁAM SOBIE ASKAAA!!! <3
Znajdziecie go w zakładce "Ask",ale i tak dam wam go tutaj.
>>KLIK<<