Poczułam jak moje ciało unoszone jest do góry przez silne ramiona,a następnie zostało posadzone na czymś twardym.Przypuszczam,że było to krzesło,które rozpoznałam po oparciu i siedzeniu.Moje nadgarstki mocno związano grubym sznurem i przywiązano do oparcia.Na moim policzku poczułam szorstką dłoń,która brutalnie podniosła moją głowę.Moje powieki były jeszcze lekko przymknięte ale mogłam zobaczyć trzy postacie stojące przede mną.
Moje włosy były czymś posklejane i przyczepiły się do twarzy.Na policzku czułam dziwną lepiącą się ciecz,która po chwili przedostała się do moich ust a następnie poleciała w kierunku szyi i w dół.Głowa bolała mnie niemiłosiernie i czułam jakby ktoś przywalił mi w nią obuchem.
Gdy mój wzrok powoli się wyostrzył zobaczyłam jak jeden z facetów podnosi rękę i dopasowuje ją do mojego policzka.Pod siłą z jaką mnie uderzył moja głowa odwróciła się w bok.Ał!! A to za co było?!
-Widzę,że nasz aniołek już się obudził-Do moich uszu dotarł znajomy głęboki głos.Nie,to nie był tym razem Harry.Pamiętam,że spotkałam go kilka dni temu.Na ulicy.Potem zaprosił mnie do kawiarni i...Zayn?!?!
Gwałtownie podniosłam głowę,ale po chwili tego pożałowałam bo ostry ból dał o sobie znać.Po woli podniosłam wzrok i po mimo ciemności,która panowała w pokoju mogłam dostrzec jego postawione włosy.
Moje usta delikatnie się rozwarły i uciekł z nich jęk przerażenia.
-Zayn?-szepnęłam i po chwili poczułam łzy w kącikach moich oczu.-J-Ja myślałam,że ty...
-Myślałaś,że co suko? Będę twoim przyjacielem?! Czy myślałaś,że cię polubiłem?!-Warknął i powoli do mnie podszedł-Nie bądź głupia,nie słyszałaś,że z nieznajomymi się nie rozmawia?! Matka cię tego nie nauczyła?!-Wziął w garść pukiel moich włosów i podciągnął na wysokość swojej twarzy.
-Zayn..J-ja..
-Myślałem,że twój kochaś cie ostrzegał-Warknął i z powrotem rzucił mnie na krzesło.-Pamiętaj kochanie.NIGDY NIE ROZMAWIAJ Z OBCYMI.
-A-ale nie jesteś dla mnie obcy...T-ty mówiłeś,że j-ja
-Och zamknij się,nie mam zamiaru słuchać twoich pierdół.
Myślałam,że razem z Zaynem będziemy przyjaciółmi albo coś w tym stylu.Na początku miałam nadzieję,że jak się lepiej poznamy to coś z tego wyjdzie.Może nawet związek i miałam taką nadzieję aż do dziś.Dziś wszystko się zmieniło.
-W takim razie po cholerę tu jestem!! Czego ode mnie chcecie?!-splunęłam i popatrzyłam na całą trójkę.
-Wiedziałam,że zadasz to pytanie-powiedział Zayn obszedł krzesło dookoła-Nie wiem czy wiesz skarbie...
-Nie nazywaj mnie skarbem chuju!
Zatrzymał się i podstępnie uśmiechnął.
-Będę do ciebie mówił jak chce suko....Nie wiem czy wiesz,ale twój Harry jest...Hmm....Najstarszym dzieckiem w rodzinie Stylesów i jedynym dziedzicem tronu po swoich rodzicach.
Zamurowało mnie.Jak to dziedzicem tronu? Jakiego tronu? Czemu mi o tym nie powiedział?
-Widzę,że o tym też ci nie powiedział? Normalne..W swoim życiu dowiesz się jeszcze ciekawszych rzeczy.Jak już mówiłem żeby Harry odziedziczył tron i został królem ymmm...Aniołów? Potrzebuje swojej wybranki....A zgadnij kto ją jest?
Uśmiechnął się podstępnie i pogładził palcami moje włosy.
Nawet nie musiałam zgadywać kto to...Przecież wiadomo,że to byłam ja.Sam mi o tym powiedział.Ale o tym,że mam zostać królową czy coś takiego i zawładnąć nad aniołami to już nie wspomniał nawet słowa.Może bał się mojej reakcji? Może bał się,że ucieknę albo coś zrobię?
-Ja nią jestem-ciężko westchnęłam i podniosłam głowę,żeby ujrzeć czekoladowe tęczówki.Przysięgam gdyby Zayn nie był takim potworem (chociaż nie można go porównać z Harrym) umówiłabym się z nim.Wiem,mówiłam to już wcześniej,ale jaka kobieta nie lubi się powtarzać.
-Brawo skarbie i wiesz co się stanie gdyby coś ci się przypadkowo stało?
O nie!
***
-Hallo?
-Hej Connie tu Harry,jest może u ciebie Jasmine?-potarłem ręką spocone czoło i odgarnąłem kilka loków na bok.
Od 2 godzin dzwoniłem i pisałem do Jasmine,za każdym razem nie odbierała i włączała się poczta głosowa.Nie powiem,że nie martwiłem się o nią bo tak naprawdę umierałem z przerażenia.
Na początku poszedłem do jej domu,ale otworzyła jej mama i powiedziała,że jej nie ma.Potem poszedłem do baru,w którym pracuje.Także jej nie było.Szukałem jej też w parku.NIC...Nigdzie jej nie było.Dwa razy przeleciałem nad miastem i także jej nie zobaczyłem.
Jasmine naprawdę była dla mnie ważna,nie dlatego,że dzięki niej mogę zasiąść na tronie i przejąć władzę po moim ojcu.Ale dlatego bo ona naprawdę mi się..ymm....Podoba.
Kocham jej oczy i to jak czasem rozrabiają w nich iskierki,kocham jej uśmiech,którym chciałby aby witałaby mnie każdego dnia,kocham jej mały nos i to jak go czasem marszczy.Kocham jej śmiech,jej charakterek i Ugh...Ta jej niewinność.Oprócz tego,że moja przyszła żona jest piękna i idealna pod każdym względem to jeszcze niesamowicie seksowna.
Może nie pokazuję jej tej miłości,ale ja naprawdę ją bardzo kocham.Nigdy nie byłem dobry w pokazywaniu uczuć,zarówno rodzinie jak i wszystkim innym.
-Ymmm...Jasmine? Nie,nie ma jej u mnie...a coś się stało-w jej głosie można było wyczuć strach i niepokój.
-Nie,nic się nie stało.-odpowiedziałem i wcisnąłem czerwoną słuchawkę nie czekając na odpowiedź.
Ja pierdole gdzie ona może być.Nie mogła po prostu wyparować,przecież ona nie jest aniołem i nie byłoby to możliwe.
A może ktoś ją porwał? Zgwałcił? i zostawił w worku w lesie?
Coraz gorsze myśli zaczęły napływać do mojej głowy a moje ręce odruchowo zacisnęły się w pięści.Moje oczy automatycznie pociemniały a ochota walnięcia w coś miała coraz większą siłę.W pewnym momencie nie wytrzymałem i bez chwili wahania walnąłem w ścianę obok.Skóra z moich kostek trochę się zdarła,ale to nic czego bym wcześniej nie przeżył.W dupie miałem to,że ludzie obsypywali mnie masą ciekawskich jak i zarówno przestraszonych spojrzeń.Wiedziałem,że i tak nie odważyli by się nawet do mnie zbliżyć.
Do moich uszu dotarł dzwonek telefonu.Mojego telefonu.Przekląłem pod nosem i sięgnąłem do tylnej kieszeni dżinsów.
-Halo?!-warknąłem i oparłem się o ścianę.
-Witaj Harry-odpowiedział głos po drugiej stronie.
Moment,moment.Ja znam ten głos.Ostatnio go widziałem w kawiarni w....Zayn!!!
-Czego chcesz?!
-Hmm...Jak myślisz? Czego ja mogę chcieć?
-Gadaj skurwielu,nie mam czasu na twoje pierdoły.
-Ach dobrze,ja poczekam.Mam nadzieję,że nie długo znajdziesz swoją dziewczynę-wiedziałem,że na jego twarzy właśnie uformował się uśmieszek.
W jednym momencie cały się zagotowałem a złość powróciła ze zdwojoną siłą.
Teraz już widziałem gdzie jest Jasmine.W domu tego skurwiela.Bo gdzie indziej miałby ją zabrać niż do swojego pierdolonego domu i do swoich idiotycznych "Przyjaciół".
Nic już nie mówiąc rozłączyłem się podbiegłem do swojego samochodu.
Przez całą drogę mocno ściskałem kierownicę,moje knykcie były już całe białe a brwi cały czas mocno zmarszczone.
Po niecałych 10 minutach dojechałem na miejsce i nierówno zaparkowałem przed domem.Nie miałem teraz czasu na takie głupoty jak parkowanie równoległe.
Wyszłem z samochodu trzaskając drzwiami i podbiegłem do drzwi.Jednym mocnym kopnięciem wyważyłem je i jak burza wparowałem do środka.
Pierwsze co zrobiłem to wbiegłem do salonu szukając Dan'a i Brad'a.Tak jak myślałem,obydwóch znalazłem leżących na kanapie i wpierdzielających chrupki.
Myślę,że nie za bardzo się mnie spodziewali bo nawet się nie przygotowali i nie zabezpieczyli.Idioci.
Podszedłem do nich i stanąłem przed telewizorem zasłaniając im program,który oglądali.
-No,ej stary spier....-Brad zaczął ale zaciął się gdy zobaczył,że to nie był Zayn tylko ja.
-Nie jestem stary skurwielu i licz się ze słowami w stosunku do mnie-warknąłem i złapałem go za szyję.Miałem wystarczająco siły żeby podnieść go do góry i rzucić o ścianę.
Jeden załatwiony,teraz został drugi.
Odwróciłem się z powrotem w kierunku kanapy.Dan siedział skulony między dwoma poduszkami,jego oczy wyrażały strach i prośbę o łaskę.
Wiedziałem,że oni także się mnie bali i nie wyobrażali sobie żeby choćby mnie dotknąć.Nie miałem pojęcia czemu Zayn wybrał sobie na przyjaciół aż takich tchórzy,ale no dobra.Nie będę się wtrącał.
Wywróciłem oczami na chłopaka i poszedłem w głąb domu.Byłem pewny,że Jasmine przetrzymywana była albo w piwnicy,albo w jego pokoju.Ale stawiam na piwnicę.
Zszedłem po schodach w dół i doszedłem do długiego korytarzu.Bo dwóch stronach znajdowało się kilka par drzwi,ale tylko jedne mogły być te prawdziwe.Powoli podszedłem do pierwszych i przytknąłem do nich ucho.Nic.Głucha cisza.Czyli tam jej nie było.Na palcach podszedłem do drugich.Delikatnie nacisnąłem na klamkę i wyjrzałem żeby spojrzeć czy ktoś jest w pokoju.
Nie myliłem się.Na środku pokoju postawione było krzesło a do niego przywiązana moja biedna Jasmine.Spojrzałem na osobę,która stała koło niej i błądziła palcem po jej policzku.Kruczo-czarne postawione włosy,ohydny uśmiech na twarzy,koszmarny śmiech...To mógł być tylko Zayn.Jego osobę mogłem poznać na kilometr.Tylko on wygląda i zachowuje się jak pojeb.
Spojrzałem na dziewczynę.Jeden z jej policzków był pocięty i sączyła się z niego krew,na drugim formował się całkiem pokaźnych wielkości siniak.Po twarzy spływały gorzkie łzy,którymi posklejane były włosy.
Moje pięści bezwładnie się zacisnęły a oczy w ułamku sekundy pociemniały.Z wielkim impetem popchnąłem drzwi,które odbiły się od ściany i zostawiły skruszyły z niej trochę białej farby.
Jasmine gwałtownie podniosła głowę i spojrzała na osobę w pomieszczeniu.Gdy mnie ujrzała do jej oczu napłynęło jeszcze więcej łez a warga zaczęła mocno drgać.Z jej twarzy można było wyczytać przerażenie zarówno jak i radość z oczywiście mojego powodu.
Wzrok Zayna wylądował na mnie.Ostatnie co zobaczyłem to jego diaboliczny uśmiech i usta,które układały się w słowa "Niedługo się zobaczymy",a potem znikł.Teraz szok prawda? O mój boże jak on zniknął przecież nie jest aniołem!!!
I tu właśnie się mylicie.On jest aniołem.Tylko,że aniołem światła.
I ponownie szok.
Teraz pewnie myślicie,że anioły światła-czyli tak dla przypomnienia te,które mają białe pióra-muszą być dobre.Nie,wcale nie.To właśnie anioły światła są najgorsze,a my...na pewno trochę lepsi.
Po chwili otrząsnąłem się i przypomniałem sobie,że przede mną siedzi moja żona cała w siniakach.Popatrzyłem na Jasmine.Jej oczy były całe czerwone a ręce trzęsły się niemiłosiernie.
-H-Harry ja...-załkała dusząc się łzami.
Podbiegłem do niej i ująłem jej twarz w dłonie.
-Ćśśś....Już nic nie mów,to nie twoja wina.-sięgnąłem po sznury,którymi była przywiązana i je rozerwałem-Idziemy do domu.Do mojego domu.
Ona tylko lekko skinęła i powoli wstała.Uniosłem ją do góry w pozycji panny młodej i skierowałem się do mojego samochodu.
______________________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM!!
Wiem,że długo mnie nie było i to tym razem przez moje pierdolone lenistwo i brak weny.Naprawdę nie miałam pomysłu na ten rozdział,ale w końcu po długim zastanowieniu coś mi przyszło do głowy i BUM!!! Jest oto nowy rozdział.
Mam nadzieję,że się podobał :) I TYM RAZEM OBIECUJĘ,ŻE ROZDZIAŁ BĘDZIE WCZEŚNIE!!! :)))
Bardzo proszę o komentarze,ponieważ one naprawdę bardzo motywują ;)
@Oh_My_Styles__
5 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ