wtorek, 31 grudnia 2013

Wesołego Sylwestra!!!!

Chciałam wam życzyć wesołego sylwestra,przyjemnego szumu w głowie,wygodnego miejsca w rowie,żeby pies z kulawą nogą cię nie olał idąc drogą,Dużo czadu i uroku w nadchodzącym NOWYM ROKU!!!
Szampana piccolo,Brokatu na czoło,Wspomnień najlepszych,oraz braku kaca kiedy pamięć wraca ^_^
WESOOOOŁEGO!!!
I widzimy się w piątek po nowym roku ;3

niedziela, 29 grudnia 2013

Prolog

-Jasmine schodź już spóźnisz się do pracy-usłyszałam puknie i głos mojej rodzicielki dochodzący zza powłoki drzwi.
-Ok mamo daj mi tylko pięć minut,już schodzę-od powiedziałam i wciągnęłam na siebie zwykłą,luźną,kremową bluzkę a do tego czarne dżinsy.Do wybranego zestawu dobrałam jeszcze beżowe vansy i poszłam do łazienki przyszykować się do wyjścia.
Na oczach narysowałam grube,czarne kreski maskary a na policzki nałożyłam trochę lekkiego różu.
No tak zapomniałam wam się przedstawić. Hej nazywam się Jasmine Moore i mam 18 lat.
Urodziłam się w Glasgow ale przeniosłam się do Londynu z powodu rozwodu moich rodziców.
Nie byłam pierwszy raz w Londynie,przebywałam tu jakiś czas u cioci Lily do czasu gdy nie zmarła na raka.Ciocia była moją jedną z najbliższych osób nie licząc moich przyjaciółek,które także poznałam w Londynie.Ok dosyć mówienia o rodzinie.
Dzisiaj mamy niedzielę i dzień,w którym muszę się już zbierać do pracy,jutro mam pierwszy dzień w szkole ale nie będzie raczej najgorszy bo znam już połowę ludzi.
Mówiąc połowę ludzi miałam na myśli Coonie i Katy.
Pracuję jako kelnerka w małym barze.Nie zarabiam może dużo ale wystarczająco jak dla mnie.Pracuję tam razem z Coonie podczas gdy Katy siedzi w domu na dupie.
-Jasmine szybciej masz 20 minut!-krzyk mojej mamy uniósł się w pokoju,już wiedziałam,że lepiej schodzić.Moja mama nazywała się Thea i była najwspanialsza na świecie,ale miała niezbyt mocne nerwy co do ludzi.Dobrze wiedziałam,że nawet jak się na mnie wydrze to i tak nigdy by mnie nie skrzywdziła.Nie tak jak robił to ojciec.
W domu zawsze panowała napięta atmosfera,ojciec zawsze chodził pijany i naćpany a matka zawsze mnie przed nim broniła.Nie panował nad sobą alkohol przejmował jego ciało i przy okazji nas krzywdził.Nad ranem zawsze nas przepraszał i obiecywał,że to się nigdy nie powtórzy.Zawsze kłamał.... .
Moja mama zawsze miała silne nerwy,ale one powoli słabły z każdą kłótnią albo rękoczynem z ojcem.
Po pięciu przeklętych latach matka uciekła z mną od tego potwora zostawiając go samemu sobie.Miałam wtedy piętnaście lat.Zabrała wszystkie leki,pieniądze i jak najwięcej jedzenia.
Dokumenty ojca spaliła a nasze wzięła z sobą.
Na początku pojechałyśmy pociągiem do Bradford, w którym mieszkałyśmy przez dwa lata a potem postanowiłyśmy się przeprowadzić do Londynu.
Po upływie roku znalazłyśmy sobie przytulny domek w miłej dzielnicy a my postanowiłyśmy zapomnieć o wszystkim co stało się w ciągu ostatnich kilku lat i zacząć życie od nowa.
Z wspomnień wyrwał mnie kolejny krzyk.
-Jasmine daję ci 10 sekund na pojawienie się na dole,inaczej pójdę na górę i osobiście cię wyciągnę z pokoju.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się w kierunku kuchni.
-Przepraszam mamo zamyśliłam się,poza tym wiesz jak wolno się ubieram-powiedziałam i podeszłam do kremowego blatu,na którym stał koszyk z owocami.Wyciągnęłam jedno czerwone jabłko i udałam się do salonu w celu spożycia mojego posiłku.
-Wiem kochanie,że jesteś wolna ale mam nadzieję,że nie aż tak żeby nie zdąrzyć w dwie minuty do pracy-powiedziała i wskazała nożem ubrudzonym masłem od smarowania kanapek na czarny zegar wiszący na ścianie.
-O kurwa!-z kanapy rzuciłam się w kierunku holu,w którym aktualnie znajdowała się moja torba.Narzuciłam na siebie czarny płaszcz i ubrałam brązowe botki na małym koturnie.
-Ej uważaj na słowa!-moja rodzicielka pojawiła się w holu i pocałowała mnie w policzek.
-Tak tak przepraszam...muszę już iść pa-odpowiedziałam i wybiegłam z domu.
Bar był dziesięć minut piechotą od mojego domu więc nie miałam szans zdążyć już teraz w ciągu sześdziesięciu sekund.
Biegłam ile sił w nogach momentami potrącając niektórych ludzi.Wszytko szło idealnie dopóki nie zderzyłam się z czyimś twardym torsem i upadłam na ziemię.Wstając otrzepałam się z kurzu i powiedziałam ciche "przepraszam".Miałam zamiar już iść dalej ale uniemożliwiła mi czyjaś silna ręka pokryta tatuażami.No fajnie brakowało mi jeszcze tego żeby wpaść na jakiegoś punka lub gotyka.
Nieznajomy odwrócił mnie tak,że teraz mogłam zobaczyć jego wygląd.Jak na pierwszy raz wydawał się całkiem przystojny i nie przypominał raczej gotyka.
Zaczęłam go lustrować od góry do dołu.
Jego poburzone,brązowe loki postawione były lekko do góry pokazując jego nieskazitelnie piękną twarz.Szmaragdowe oczy wpatrywały się w moje czekoladowe obdarzając mnie przy okazji pięknym uśmiechem ozdobionym słodkimi dołeczkami.
Miał na sobie białą koszulkę pokazującą jego wyrzeźbiony tors. Na koszulkę narzucił skórzaną kurtkę a do zestawu nałożył jeszcze obcisłe dżinsy i białe conversy.
"Typowy bad boy"-pomyślałam.
-Witaj skarbie-powiedział podchodząc bliżej mnie-Jak masz na imię?
Nie odpowiedziałam.Chciałam się od niego odsunąć odpychając się od jego torsu ale tym tylko sobie pogorszyłam sprawę bo oplutł swoją ręką moją talię a drugą złapał za moje nadgarstki.
-Zapytałem jak masz na imię-powiedział trochę podirytowany tym,że nie udzieliłam odpowiedzi poraz pierwszy.Od zawsze byłam nieśmiała i zazwyczaj jak chodziło o gadanie z kimś innym oprócz moich przyjaciółek lub rodziny wolałam siedzieć cicho.A już szczególnie jeżeli to był facet,którego znam od pięciu sekund.
-J-Ja muszę i-iś-iść,spóźnię si-się do pra-pracy-powiedziałam i jakimś cudem wyślizgnęłam się z jego mocnego uścisku.
Odwróciłam się do niego plecami zwiększając moje tempo i zostawiając go w tyle.Moja radość nie trwała jednak zbyt długo,ponieważ po chwili zostałam przerzucona przez ramię jak się domyślam tego zboka.Krzyczałam i wierzgałam nogami ale mimo tego,że wokół było pełno ludzi nikt nie zwrócił na mnie uwagi tylko posyłali mi bardzo współczujące spojrzenia.
Przed nami także było pełno ludzi,którzy na widok chłopaka tylko odchodzili na boki i także posyłali mi przepraszające spojżenia.
KIM ON KURWA JEST,ŻE LUDZIE SIĘ GO BOJĄ?!
Po chwili poczułam grunt pod nogami i miałam zamiar już uciekać ale musiał to przewidzieć i zostałam przyciśnięta do ściany.
Czułam jego ciepły oddech na mojej szyi a potem jego zimne spojrzenie,które padło na moje oczy.
-Zadałem ci pytanie i nie uzyskałem odpowiedzi-powiedział i zbliżył się do mnie w wyniku czego nasze nosy się stykały.-Jak.masz.na.imię?
Jego dłonie z ściany przesunęły się na moje biodra,które mocno ścisnął.
-J-Jasmine-jęknęłam i spuściłam głowę w dół.
-Śliczne imię-mój oddech stał się nierówny gdy przyprał mnie mocniej do ściany-Harry.Harry Styles.
Spojżałam na niego pytającym wzrokiem a on tylko wypuścił zirytowane westchnięcie.
-Nazywam się Harry Styles.
Pokiwałam znacząco głową i już chciałam iść gdy znowu mnie zatrzymał.
-A dokąd to piękna?
-Do pracy jestem już spóźniona,a nie zamierzam się tłumaczyć,że jakiś chuj,z którym zderzyłam się na ulicy zaciągnął mnie do zaułka i zaczął mnie przepytywać-splunęłam gdy nagle poczułam przypływ odwagi.....który niemożliwie szybko zniknął gdy znowu stałam przyciśnięta do ściany tylko,że z podwójnym naciskiem.
Harry złapał mnie mocno za ramiona na co jęknęłam z bólu i się na mnie wydarł.
-Jak mnie kurwa nazwałaś?-potrząsnął moimi ramionami dawając mi tym kolejną dawkę bólu.
-J-ja....-jąkałam się a łzy niebezpiecznie zataiły się w kącikach oczu.Cholerna wrażliwość.
-Zadałem ci kurwa pytanie...-potrząsnął mną mocniej.Moje emocje dały już upust i łzy spłynęły po moich policzkach.
-Prz-przepraszam-jęknęłam a jego oddech powoli się wyrównywał.
Rzucił mnie na ziemie i patrzył na mnie wzrokiem zabójcy.
Wytarłam rękawem płaszcza moje łzy i podciągnęłam nogi do klatki piersiowej.
Czułam ból na biodrach,ramionach i nadgarstkach,wiedziałam,że zostaną znaki po naszej małej sprzeczce.
-Wstań-jego zimny ton głosu doszedł do moich uszu a ja odruchowo popatrzyłam się w jego oczy i nie zobaczyłam w nich nic oprócz obojętności co do mojego stanu.
Nie chciałam mieć już więcej siniaków na ciele więc wykonałam jego polecenie.
-Masz mi może coś do powiedzenia?-ton jego głosu się nie zmienił.
-Prze-prze-przepraszam-jąkałam się i spuściłam głowę w dół jak miałam to w zwyczaju gdy się denerwowałam lub bałam.
-Patrz na mnie jak do mnie mówisz!
Popatrzyłam na niego.Co jest z tym człowiekiem nie tak?Za kogo on się wogule uważa?
-Przepraszam.
Patrzyłam na jego twarz do póki nie zaczął się histerycznie śmiać.Co jest z tym człowiekiem nie tak.Ma częstsze wahania nastroju niż kobieta w ciąży.
Po chwili uspokoił się i popatrzył na mnie poważnym wzrokiem.
-A tak serio to nie waż się tak więcej do mnie mówić-podszedł do mnie owinął ręce wokół mojej tali-bo zrobimy powtórkę z dzisiejszego dnia.
Jego ręka zsuwała się coraz niżej dopóki nie dotarła do tylnej kieszeni moich spodni.
Kręciłam się w jego ramionach i chciałam się z nich wyślizgnąć ale ponownie mi to uniemożliwił.
Z kieszeni wyjął mojego białego Iphona i zaczął coś na nim pisać.
Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa.Harry pierdolony Styles wysłał sobie z mojego telefonu wiadomość do siebie dzięki czemu zyskał mój numer.Ugh...Jasmine ty idiotko trzeba było telefon schować do torby.
-Do zobaczenia skarbie-ostatni obdarzając mnie dołeczkami i lustrując wzrokiem spojżał w moje przerażone oczy i odszedł.
Co się właśnie stało?


Dzień w pracy minął mi wyjątkowo szybko i bezboleśnie.Przepracowałam całe pięć godzin na dostarczaniu jedzenia do stolików i wracając z powrotem za ladę.Coonie dzisiaj nie było z względu na to,że była chora a ja musiałam zająć się jeszcze jej obowiązkami.
Była 18.00 czyli godzina zamknięcia baru.Złożyło się tak,że Coonie dzisiaj także miała go zamykać więc chcąc nie chcąc musiałam zrobić to za nią.Przecierałam ostatnie stoliki gdy nagle usłyszałam jakby zduszony krzyk i strzał.Podskoczyłam w miejscu i postanowiłam nie przedłużać tylko odrazu zamknąć bar.
Przebrałam się z mojego służbowego stroju na mój poprzedni,chwyciłam klucze i udałam się w stronę nie dużych szklanych drzwi.
Ostatni raz przekręciłam kluczyk w zamku i usłyszałam kolejny huk.Wszytko dochodziło z tyłów kawiarni po drugiej stronie ulicy.Szybko przez nią przebiegłam z względu na to,że o tej porze mało samochodów jeździło tymi rejonami.Oparłam się o mur,który pokryty był cieniem dając mi idealne spojżenie na sprawę,która toczyła się przede mną.
Z lewej strony muru stało dwóch facetów z czego jeden leżał a drugi wymierzał silne ciosy w brzuch.Odrazu rozpoznałam Harry'ego.On był tym,który stał i wymieżał ciosy a tego drugiego już nie rozpoznałam.
Do uszu dobiegły mnie strzępki ich rozmowy.
-Już ci mówiłem,że masz oddać kasę,w którą się zapożyczyłeś u Luka!!-wydarł Harry i przywalił mu w twarz.
-Umowa była do następnego ty-tygodnia ni-nikt nic n-nie mówił,ż-że pi-pi-pieniądze są na dzisiaj-facet,który leżał patrzył na Harry'go z ubłaganiem i strachem w oczach.Wyglądał ona na człowieka ok 30-40 lat.
-Gówno mnie to szczerze obchodzi!!-wydarł się i wymieżył mu silny cios w brzuch-masz kasę?!
-J-ja....

-Pytam się czy masz kasę?!
-N-nie..nie mam ale pocze...
Nie dokończył bo Harry wyjął pistolet zza paska od spodni i wycelował kulkę w sam środek głowy faceta.
Z moich ust wyrwał się głośny pisk a ja przeklęłam się w duchu za to,że dałam oznaki mojego miejsca położenia.
Harry raptownie odwrócił głowę oglądając się wokół siebie i starał się skojażyć skąd dochodził dźwięk.
Mocniej wtuliłam się w kąt muru mając cichą nadzieję,że jednak mnie nie zauważy.
Jakbym tego jeszcze nie wiedziała to szczęście zawsze mi sprzyjało.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam jak Harry zmierza w moim kierunku z wzrokiem zabójcy.
-Co ty tu do cholery robisz?!-krzyknął a jego twarz nie wyrażała nic oprócz zmartwienia zmieszanego z wściekłością.
-N-no bo ja wychodziłam z-z pracy-pokazałam palcem na bar a potem wróciłam wzrokiem na chłopaka-i j-ja usłyszałam huk no i....
-Poszłaś zobaczyć co się dzieje...-ciężko westchnął i popatrzył na mnie.
-J-ja nic ni-nikomu nie po-powiem.-Powiedziałam i zaczęłam się powoli wycofywać ale znowu zagrodził mi drogę.
-No jasne,że nikomu nie powiesz bo inaczej spotkałoby cię to samo-warknął i pokazał palcem na zalanego krwią faceta.
Pokiwałam tylko znacząco głową  i odeszłam szybkim krokiem.
-Do zobaczenie skarbie-powiedział ostatni raz i również odszedł w swoją stronę.
Ten dzień gorszy to już chyba być nie mógł.
A)Spotkałam faceta,którego na początku nie znałam
B)Nazywa się Harry i ma mój cholerny numer telefonu
i
C).....okazał się być mordercą.

Po dziesięciu minutach drogi w końcu doszła do domu i odrazu rzuciłam się na kanapę.
Zauważyłam,że było tak jakoś dziwnie cicho więc postanowiła wstać i się rozejżeć.
-Mamo?!-krzyknęłam i udałam się do jej sypialni-Maaamooo?!
Nigdzie jej nie było.Zaczęłam się martwić więc postanowiłam do niej zadzwonić.
Ugh....poczta głosowa.
Poszłam do kuchni i w zamiaru zjedzenia czegoś bo głud już dawno dał o sobie znać.
Na lodówce wisiała mała,żółta karteczka.Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać.

Witaj Jasmine musiałam wyjechać z pracy na tydzień do Nowego Yorku dlatego piszę ci tą notatkę żebyś się nie martwiła.Wrócę dopiero późno w nocy więc nie czekaj na mnie.Wiem,że sobie poradzisz jesteś już pełnoletnia a ja mam do ciebie pełne zaufanie.
Pamiętaj kocham cię. Buziaczki

Mama

Ps.W lodówce zostawiłam ci obiad na kolejne dwa dni.Na lodówce zostawiłam ci pieniądze żebyś przez kolejne dni nie głodowała i jak chcesz to możesz sobie coś kupić :)

Westchnęłam ciężko i schowałam karteczkę do tylnej i kieszeni spodni i wyjęłam z lodówki przygotowany dla mnie obiad czyli....Spaghetti jeeej.
Odgrzała sobie wszystko w mikrofalówce i udałam się do salonu na kanapę.Wzięłam do ręki pilota i przeżucałam kanały dopóki nie trafiłam na jakieś durne wiadomości.Nie mając już siły na dalsze wciskanie guzików postanowiłam obejżeć to co było.

A teraz najnowsze fakty.Dzisiaj wieczorem o godzinie 19.00 znaleziono ciało mężczyzny,który został przez kogoś postrzelony w głowę zadając mu przy tym natychmiastową śmierć.Policja starała się szukać poszlak dotyczących mordercy ale zrezygnowała potym jak go znaleźli.Mordercą był niejaki Harry Styles,do którego radzimy się nie zbliżać ani nie nawiązywać z nim żadnych kontaktów.Chłopak nie zostanie aresztowany ze względu na to,że policja nie ma dokładnych dowodów na to,że chłopak zadał strzał.Ludzie którzy znajdowali się w otoczeniu mówią,że nic nie zawinił ale możliwe,że Harry ich zastraszał.Jeszcze raz radzimy nie zbliżać się do chłopaka ani nie nawiązywać z nim żadnych kontaktów.
Dziękujemy i do widzenia.

O kurwa w co ja się wpakowałam....?!
___________________________________________________________________________________

Heej nazywam się Natalia i będę prowadzić tego bloga :3
Od razu mówię blog nie jest tłumaczeniem tylko jest pisany samodzielnie.
Wiem,że prolog może i nie zbyt ciekawy ale obiecuję,że z czasem wszystko będzie nabierało sensu ;*
Mam nadzieję na dużą liczbę komentarzy i jak najwięcej opinii pozytywnych co nie oznacza,że negatywnych nie można pisać.Każdy ma w końcu swoje zdanie.
Mam wielką nadzieję na to,że prolog się spodobał.
Jeżeli moglibyście to polecajcie bloga znajomym albo na innych blogach co nie oznacza,że ja także tego nie będę robić.
Tak wiem za dużo "że" hahah...
Następny rozdział pojawi się w najbliższy piątek.
Wiem,że ludzie są bardzo leniwi ale bardzo proszę o komentowanie i z góry dziękuję.
Do następnego :*